Pytany przez „Deutsche Welle” o ocenę sporu o kopalnię Turów ambasador RP Mirosław Jasiński stwierdził: „Ten problem powinien był być rozwiązany nawet nie na poziomie prezesów, a dyrektorów technicznych kopalni. Każda poważna firma ma przecież oddział zajmujący się naprawianiem szkód. Nazywamy to odpowiedzialnym biznesem. To był brak empatii, brak zrozumienia i brak chęci podjęcia dialogu – i to w pierwszym rzędzie z polskiej strony. W końcu podobne rzeczy zdarzały się i w Bełchatowie czy Koninie i nikt tam z tego nie robił afery”.
Jak dodał, odpowiedzialność za sytuację ponosi w pierwszej kolejności „arogancja” polskiej strony: dyrekcji kopalni, Polskiej Grupy Energetycznej, „a całe lata świetlne dalej ministerstwa i premier”.
Sprawa ambasadora Jasińskiego. „Zdrada dyplomatyczna”
Wywiad odbił się szerokim echem w szeregach PiS. Politycy rządzącej prawicy domagali się natychmiastowej dymisji ambasadora, który pełni funkcję dopiero od listopada 2021 r. „Od osoby, która reprezentuje Polskę za granicą, należy oczekiwać, że wypowiadając się w tak kluczowych sprawach jak Turów, najpierw pozyska wiedzę i pozna fakty. Bezrefleksyjne powielanie obcej narracji szkodzi interesom Polski” – komentował na Twitterze szef Ministerstwa Aktywów Państwowych Jacek Sasin. Z kolei europosłanka Anna Zalewska w wywiadzie dla wpolityce.pl mówiła: „Nazywam to wprost – to zdrada dyplomatyczna i żądam natychmiastowej dymisji ambasadora. To jest antypolski wywiad. W dodatku ambasador uznaje za stosowne, żeby swojego pierwszego wywiadu na temat bardzo bolesnej sprawy, jaką jest kwestia kopalni Turów, udzielać niemieckiemu medium. On nie powinien być ambasadorem ani minuty dłużej”.
Jak poinformował na Twitterze rzecznik rządu Piotr Müller, „procedura odwołania” ambasadora została już wszczęta.
Premier @MorawieckiM zdecydował o rozpoczęciu procedury odwołania ambasadora Polski w Republice Czeskiej. Nie ma zgody na skrajnie nieodpowiedzialne wypowiedzi ws. kopalni w Turowie. Każdy polski dyplomata ma obowiązek dbać o polskie interesy.
— Piotr Müller (@PiotrMuller) January 6, 2022
Jasiński: Nie żałuję tego, co powiedziałem
Nominację na ambasadora Polski w Czechach Mirosław Jasiński przyjął na początku listopada 2021 r. z rąk wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. Otrzymał wówczas także odznakę Bene Merito za „wzmacnianie pozycji Polski na arenie międzynarodowej”. Wypełnił wakat pusty od czerwca 2020 r. Poprzednio polską ambasadorką w Pradze była Barbara Ćwioro, odwołana przez prezydenta Andrzeja Dudę, gdy została oskarżona przez pracowników o mobbing, prywatnie znajoma byłego ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. W obu przypadkach o dymisjach czeskie placówki dyplomatyczne dowiedziały się z polskich mediów.
Według informacji Onetu Mirosław Jasiński zna się z premierem Morawieckim i miał do tej pory jego poparcie. Wywiad dla „Deutsche Welle” był pierwszym, jakiego udzielił jako polski ambasador. „Nie żałuję tego, co powiedziałem. Sprawę Turowa należy załatwić, bo kładzie się cieniem na naszych relacjach z Czechami” – komentował na gorąco w rozmowie z Onetem. I dodał: „Nie śledziłem ataków przedstawicieli PiS na mnie i nie zamierzam się do nich odnosić. To polityka. Ja mam inny punkt widzenia”.
Spór o Turów. Czy Polska zapłaci wymierzoną karę?
O co ten cały spór? Przypomnijmy: Kopalnia Węgla Brunatnego Turów przylega do czeskiej granicy i od lat przysparza problemów mieszkańcom okolicznych miejscowości, którzy muszą znosić pył, hałas i niedobory wody. Mimo to polski resort środowiska (rękami jego ówczesnego szefa Michała Kurtyki) przedłużył jej koncesję wydobywczą, pomijając w tych uzgodnieniach stronę czeską. W odpowiedzi Czesi wnieśli przeciw Polsce skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE. „To rzadki przypadek sporu między państwami UE toczącego się przed TSUE. Rząd PiS sprawę zbagatelizował. Znów uznał, że Czesi zawracają głowę, a każdy sąd przyzna nam rację. Bo w naszym przypadku chodzi o bezpieczeństwo energetyczne kraju, a w ich najwyżej o pył, hałas i brak wody” – pisał na polityka.pl Adam Grzeszak, który szczegółowo streszczał wszystkie etapu polsko-czeskiego sporu.
Latem 2021 r. TSUE przychylił się do wniosku Czechów i zgodził się na zastosowanie środka tymczasowego w postaci zaprzestania wydobycia. Polska miała miesiąc na odpowiedź – odmówiła, twierdząc, że to niemożliwe do zrealizowania. We wrześniu TSUE zasądził więc ogromną karę 500 tys. euro dziennie za każdy dzień pracy kopalni. Rząd PiS oświadczył, że płacić nie zamierza, ponownie wysuwając argumenty o bezpieczeństwie energetycznym – wyrok TSUE ma zapaść w pierwszym kwartale 2022 r. W międzyczasie Onet doniósł, że w resorcie aktywów państwowych powstała uchwała wzywająca do zapłaty zaległej kary. Po szybkiej interwencji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry sprawa spadła z wokandy. „To efekt wojny w tzw. Zjednoczonej Prawicy. Solidarna Polska stara się odróżnić od PiS tym, że jest bardziej radykalna. Zwłaszcza w sprawach unijnych – polityki energetyczno-klimatycznej, no i oczywiście uznawania wyroków TSUE. Turów to dla Zbigniewa Ziobry idealny ruszt, na którym zamierza grillować Morawieckiego” – relacjonował Adam Grzeszak.
Elektrownia w Turowie odpowiada za ok. 3 proc. energii elektrycznej w kraju i jej znaczenie jest uznawane za „krytyczne”. Jest jest jedynym dostawcą ciepła dla Bogatyni i Zgorzelca.
Czytaj też: Wojna polsko-czeska pod biało-czerwonym sztandarem