Pan Morawiecki tryska optymizmem jak zwykle. Wprawdzie górnicy mu nawymyślali, ale od razu odpowiedział taką oto zapowiedzią: „Potencjał technologiczny, potencjał śląskich uczelni jest ogromny. My ten potencjał chcemy wykorzystać razem z bracią górniczą. W dialogu ze związkami zawodowymi, prezesami spółek węglowych chcemy zaproponować nowy program transformacji Śląska. On pozwoli wykorzystać ten potencjał. Niech potwierdzeniem tych słów będzie najniższy w historii poziom bezrobocia. (...) Będziemy tak przeprowadzać transformację, że każdy megawat mocy usuwany będzie zastępowany nowym megawatem, a na każde zlikwidowane miejsce pracy przypadną co najmniej dwa nowe. (...) Węgiel i gaz, atom i wodór, wiatr i słońce – to źródła energii przyszłości, ale chcemy w nowych technologiach wykorzystywać również węgiel”.
Po przeczytaniu tego przesłania przypomniałem sobie skecz „Grzyby” z Kabaretu Dudek, wykonywany przez Jana Kobuszewskiego i Bronisława Pawlika (premiera 1975). Mam nadzieję, że p. Stanisław Tym, autor tekstu, będzie tolerancyjny wobec poniższej przeróbki.
Narodowy Strażnik i rządzący suweren
Osoby: Leśny Wędrowiec, Narodowy Strażnik
Leśny Wędrowiec: Przepraszam... Mogę prosić o ogień?
Narodowy Strażnik: Proszę, ale w lesie nie palimy.
– Odkąd to?
– Od kilkudziesięciu lat.
– Chodzi o to, żeby las się nie spalił?
– Tak, bo nie byłoby czego rąbać. Proszę się jednak nie martwić, są wyjątki dla strudzonych wędrowców. Pan na takiego wygląda. Długo pan spaceruje?
– Chyba dość długo, od lipca 1980 r.
– O rety, to jeszcze przed strajkiem w Stoczni Gdańskiej.
– A to wolno było strajkować?
– Nie było wolno, ale byli tacy, co organizowali.
– Kto?
– Panowie Kaczyńscy.
– Zaraz, zaraz. Widziałem film „O dwóch takich, co ukradli księżyc”. To oni?
– Ci sami, tylko trochę starsi.
– I co było dalej?
– Panie: „Solidarność”, stan wojenny, Okrągły Stół…
– Dlaczego „okrągły”?
– Bo ja wiem? Teraz mówią, że lepiej byłoby, gdyby był kwadratowy. Trudniej byłoby dogadać się komunistom z postkomunistami.
– I co było potem?
– Wybory w czerwcu 1989 r. i obalenie komuny.
– A to ją obalono? Zawsze mówiłem, że tak będzie. A kto obalił?
– Jak to kto? Panowie Kaczyńscy, ale wciąż im przeszkadzano, zwłaszcza taki jeden Bolek.
– A kto on taki?
– Jak to kto, agent.
– No dobra, obalono w końcu czy nie?
– Prawie, bo przyszła Dobra Zmiana. A na pewno jak już zrealizujemy Polski Ład.
– Ale po kolei. Kto jest teraz przewodniczącym Rady Państwa?
– Nie ma Rady Państwa, jest Prezydent RP.
– Co pan powie? A Sejm jest?
– Jest, Senat także. Przez parę lat było spokojnie, bo i Sejm, i Senat były nasze, ale teraz coś się porobiło i Senat jest ich.
– Nie rozumiem... to kto rządzi?
– Zasadniczo my, czyli suweren.
– Rozumiem. Ale czy nie za dużo tych suwerenów? Na przykład szanowny pan też rządzi.
– Oczywiście, że ja też, ale ma się rozumieć, że rządy sprawuje ktoś w naszym imieniu, mianowicie Zjednoczona Prawica.
– Zaraz, była Polska Zjednoczona Partia Robotnicza i rządziła, to teraz nazywa się tak, jak szanowny pan powiedział? Czy to jest to samo?
– Oczywiście, że nie, bo nazwa jest inna.
– A program?
– Szanowny panie, ja jestem prosty Strażnik Narodowy, więc sobie nie zawracam głowy jakimiś programami.
– To jak to jest: mamy demokrację bezpośrednią czy pośrednią?
– Przede wszystkim wreszcie prawdziwą, bezpośrednią, która jest pośrednią, i pośrednią, która jest pośrednią.
– A z kim teraz mamy sojusz? Dalej ze Związkiem Radzieckim?
– Coś pan, przecież ich już dawno nie ma. Jest Rosja, a z nią nigdy nam nie szło, chyba pan wie.
– Wiem, wiem. No to może z Czechosłowacją?
– Też już jej nie ma, mamy Słowację i Czechy. Z pierwszą jest nieźle, ale Czesi drą mordę o Turów.
– Chcą zająć, jak my kiedyś Zaolzie?
– No aż tak to nie, ale chcą, abyśmy zamknęli elektrownię. Najlepszy sojusz mamy z Węgrami. Pan Orbán, premier węgierski, to nawet mianował naszego przywódcę Jego Ekscelencją.
– Bardzo dobrze, sam pamiętam: „Polak, Węgier, dwa bratanki, i do bitki, i do szklanki”. A z kim się bijemy? Z Niemcami? Tylko jak, przecież NRD to nasz sojusznik, a z RFN zawarliśmy pakt w 1970 r. Dalej nas chroni Układ Warszawski?
– Tego już nie ma. To skomplikowana sprawa, bo jesteśmy w Unii Europejskiej i NATO.
– Nie może być, ale się porobiło.
– Jasne, szanowny pan nie wie, że zostaliśmy przyjęci do NATO i Unii Europejskiej, a tam też są Niemcy, które się zjednoczyły. I brużdżą, nie chcą płacić reparacji, kumają się z Rosją.
– Rozumiem, ach, geopolityka. A co z Ameryką, Anglią, Francją...?
– Formalnie OK, ale oni nie bardzo respektują nasze wartości. Jeszcze Trump nas rozumiał, ale Biden to czarna rozpacz.
– Czy Trump to ten sam, co zaczął budować Trump Tower w 1979 r.?
– Chyba tak.
– A o jakie wartości chodzi?
– No wie szanowny pan, ten Zachód popiera gejów i innych zboczeńców. Wyszło na to, że to my musimy ich zmienić, a nie oni nas.
– Czyli jest, jak zawsze, przedmurze chrześcijaństwa i cywilizacji.
– Musowo.
– A co z Chinami?
– Chińczyki się mocno trzymają, jak już ktoś powiedział przeszło sto lat temu.
– No to może teraz zapalę, skoro pan pozwala, a widzę, że w międzyczasie wyrąbano sporo drzew. Dobre te papierosy. Zagraniczne?
– Nie, nasze, na licencji.
Czytaj też: Morawiecki z pistoletem przy głowie idzie na III wojnę
– Oczywiście... A prezydent jak się nazywa?
– U nas... nie ma... prezydenta...
– Więc co jest? Gadaj pan, kto teraz rządzi?!
– No my! Wszyscy! Cały naród!
– O choleeera... Nie za dużo trochę?
– Czy ja wiem... Chyba można się przyzwyczaić.
– Ciekawy eksperyment. Ale jak to wszyscy? Pan też?
– No wychodzi na to, że ja też!
– No i jak to tak? Podatkami was gniotą?
– Coś pan? Zgłupiał? Sami siebie?
– Ale w ogóle to jak wam idzie?
– Dobrze. Pracuje się, buduje się, walczy się...
– Z kim?
– Ostatnio trudno się połapać. Ale walczy się!
– Pan bezrobotny?
– Pracuję.
– Ale dorywczo?
– Nie, na etacie. Od godz. 6 do 12, a w soboty do 14.
– A teraz która jest?
– No już 11 dochodzi.
– To teraz pan w pracy...?
– Cały czas kochany... Cały czas...
– Jak to tak? Ekonom was nie pędzi?
– Jaki ekonom, jaki ekonom? U nas teraz sama świadomość wystarcza!
– Ciekaaaweeee...
– Pan sam pracuje?
– Nie. We czterech. Tylko jeden jest na zebraniu... Drugi się dokształca, a ja, patrz pan, pracuję za wszystkich od rana.
– No to trzech... A czwarty?
– No Wacek. W zeszłym tygodniu coś mu wpadło do oka i jest na chorobie.
– Przepraszam, gdzie jest?
– Na chorobie... W domu siedzi...
– Aaaaa... Choruje?
– Nie... Tylko dostał dziewięć dni zwolnienia, to siedzi w domu i mieszkanie maluje.
– To dobrze, że do kasy chorych należycie...
– Wszyscy! Teraz u nas leczenie to jest przymusowe, proszę pana... Mamy nowe domy wczasowe, sanatoria. Sam co roku sobie do Międzyzdrojów jeżdżę. To koło Szczecina, mamy teraz 500 km wybrzeża. Tysiąc szkół na tysiąclecie! Szóstą na świecie pozycję w eksporcie! Eksportujemy do 90 krajów! Mamy nowe domy! Nowe osiedla! Codziennie program TV, „Kobrę”, „Eurekę”. Nowe fabryki! Panie! Panie?! Panie, co pan, gdzie pan idzie...?
– ... na grzybki.
Czytaj też: Komiwojażer Morawiecki. Co da dyplomatyczna ofensywa premiera?