Kraj

Puste miejsca

Nadal wierzymy uparcie, że jeszcze będzie normalnie – i tego znów życzę w te święta.

Nasze drugie pandemiczne święta zapowiadają się, niestety, mało odświętnie. Kalendarzowo krótkie, właściwie zwykły weekend; najdroższe – jak pisaliśmy – w tym stuleciu; w dodatku właśnie padła zapowiedź wzrostu cen energii o 20–40 proc. Co prawda nie ma teraz aż takich sanitarnych rygorów jak przed rokiem, ale to chyba nawet gorzej, bo czwarta fala pandemii, która codziennie zabija kilkaset osób, po świątecznych spotkaniach zapewne wydłuży się i urośnie. I nie unikniemy zakażeń omikronem, nowym, ekspansywnym i mało jeszcze rozpoznanym wariantem wirusa. Pamiętam, że kiedy zaczynały się masowe szczepienia, mieliśmy nadzieję, że następne święta będą już epidemicznie czyste, w miarę normalne. Kto by przypuszczał, że ówczesna, emocjonująca rywalizacja o dostęp do szczepionek, zmieni się w przeciwieństwo, że prawie połowa Polaków odmówi szczepienia? Zaskakujący triumf nieufności, nonszalancji, ignorancji. I moralna klęska państwa, które nawet niespecjalnie starało się przekonać opornych, a choćby zmniejszyć ryzyko zakażeń poprzez legalną kontrolę paszportów sanitarnych. Boże Narodzenie AD 2021 obchodzimy w cieniu śmierci. Nie dość przypominać, że w statystykach covidowych zgonów Polska jest europejskim liderem. Dziesiątki tysięcy naszych bliskich nie usiądą z nami przy stole. W wielu domach święta trzeba będzie godzić z żałobą.

Tradycyjny bożonarodzeniowy sztafaż – te mikołaje, gwiazdki, bombki, jingle bells – w tym roku wydaje się źle dopasowaną maską, formą ucieczki w pozorowaną dziecinną beztroskę, odgrywaniem rytuałów, które jeszcze pamiętamy i których tak bardzo brakuje. Indywidualnie i zbiorowo (tu polecam wywiad Jacka Żakowskiego z psychologiem prof.

Polityka 52.2021 (3344) z dnia 20.12.2021; Przypisy; s. 4
Reklama