Tegoroczny Marsz Niepodległości był pod wieloma względami wyjątkowy – co do tego zgadzają się obserwatorzy zarówno z lewej, jak i prawej strony sceny politycznej. Po pierwsze – rozmach. O tym, że skrajna prawica się w Polsce profesjonalizuje, bogaci i rośnie, również liczebnie, mówi się i pisze od dawna. Informacje o uzyskaniu przez Marsz Niepodległości, Młodzież Wszechpolską i inne organizacje grawitujące wokół Bąkiewicza wielomilionowych dotacji z rozmaitych programów nadzorowanych przez rząd PiS to ostatnia odsłona tego procesu. W rzeczywistości trwa on od kilku lat, a jego koła zamachowe leżą zupełnie gdzie indziej niż w zasobnych ministerialnych kasach.
Nasz reporter na Marszu Niepodległości: To był cichy i groźny pokaz siły
Jak narodowcy urośli w siłę
Środowiska skupione wokół Marszu Niepodległości zaczęły zbliżać się do mainstreamu w okolicach 2015 r., kiedy do Sejmu z list Kukiz ’15 wszedł prezes i założyciel Ruch Narodowego w obecnej formie Robert Winnicki, pierwszy polityk z tego kręgu, który zdobył mandat poselski i zyskał rozpoznawalność. Potem powstały Media Narodowe, platforma informacyjna początkowo rozwijana jako kanał na YouTubie, a dzisiaj sporej wielkości wolnostojące medium z licencją na ekskluzywne prawicowe treści i bezpośredni kontakt do Bąkiewicza i innych prawicowych liderów.