Kraj

Wielki Odnowiciel i mały bajarz

W domowych szpargałach znalazłem poniższą historyjkę. Napisana dawno (papier już zżółkł), ale budzi jakieś skojarzenia.

W pewnym należącym do Unii Europejskiej kraju rządów nie sprawował ani Prezydent, ani Premier, ale szef partii TERAZ MY (dalej: TM), poprzednio TKM (czyli TERAZ K… MY), zwany skromnie Prezesem. Pewnego dnia odwiedził Prezesa znany z doradzania jego wrogom bankowiec i zaoferował mu swoje usługi, najchętniej w roli Premiera. Roztoczył przy tym przed Prezesem swoje wizje rozwoju kraju, przy których bladły osiągnięcia znanego z literatury mitomana – barona Münchhausena. Olśniony Prezes postanowił dać mu szansę i obsadził go w roli Wicepremiera. Nasz bankowiec na to tylko czekał. Puścił wodze fantazji i z prędkością karabinu maszynowego wypuszczał kolejne obietnice, jako to: dron w każdym domu, lek na wszystkie choroby, pigułka szczęścia itp. Każdy taki projekt przybierał postać barwnego folderu i bardzo podobał się Prezesowi. Wprawdzie po prezentacji projekt znikał i później nikt go już nie mógł odnaleźć, ale problem ten Wicepremier rozwiązywał bez trudu: po prostu prezentował narodowi nowy, jeszcze wspanialszy projekt, co sprawiało, że pytania o losy poprzedniego nie miały już sensu.

Sukcesy te sprawiły, że Wicepremier sam siebie zaczął pytać, dlaczego jeszcze nie jest Premierem. Pytał na tyle głośno, że usłyszał to Prezes, który od zawsze marzył, aby przejść do historii, ale nie jako zwykły Prezes, tylko Prezes – Wielki Odnowiciel. Tymczasem obecna Premierka nie miewała żadnych wizji i absolutnie nie gwarantowała spełnienia marzeń Prezesa. Co innego Wicepremier, który rozłożył przed Prezesem kolejny oszałamiający wachlarz działań, dzięki którym – jak zapewnił – „wszyscy będą nam zazdrościć wszystkiego”.

I tak Wicepremier został Premierem. Prezes postawił jednak sprawę jasno: „1. Pan rządzi, ale to ja kieruję, i 2.

Polityka 49.2021 (3341) z dnia 30.11.2021; Komentarze; s. 9
Reklama