Zbrodnia na granicy: będzie skarga do Trybunału Karnego w Hadze
Zbrodnia na granicy: będzie skarga do Trybunału w Hadze
Grupa Granica (14 organizacji zajmujących się pomocą uchodźcom i prawami człowieka) zapowiedziała złożenie do Międzynarodowego Trybunału Karnego skargę w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości w stosunku do migrantów na polsko-białoruskiej granicy. Wiadomo, że będzie dotyczyć Białorusi, ale Grupa pisze w komunikacie: „W takim postępowaniu MTK musiałby ocenić także skutki popełnionych przez Białoruś zbrodni mające miejsce na terytorium Polski i, co za tym idzie, odpowiedź polskich władz na obecny kryzys. W świetle prawa międzynarodowego Polska ponosi pełną odpowiedzialność za traktowanie osób, które znalazły się na jej terytorium”.
Czyli nie będzie to skarga na Polskę, ale obejmuje działania polskich władz. „Stoimy na stanowisku, iż pomimo tego, że to reżim Łukaszenki zorganizował szlak migracyjny, to jedynie Polska, przy bliskiej współpracy z UE, może ten konflikt rozwiązać. Odpowiedź polskich władz na obecny kryzys musi być humanitarna i mieć na celu deeskalację przemocy, zarówno ze względu na fundamentalne wartości zapisane w polskiej Konstytucji, jak i ze względu na bezpieczeństwo państwa” – czytamy dalej w komunikacie.
Oprócz tego skarżący domagają się:
- utworzenia we współpracy z Unią korytarza humanitarnego dla osób zmuszonych do koczowania na granicy
- dopuszczenia na teren objęty stanem wyjątkowym organizacji humanitarnych i medyków
- dopuszczenia mediów i obserwatorów międzynarodowych na teren objęty stanem wyjątkowym.
Czytaj też: Laureatki nagrody im. Zimińskiego i Paradowskiej o sytuacji na granicy
Co mówi statut Trybunału w Hadze
Szczegółów planowanego doniesienia do MTK na razie nie znamy. Definicja zbrodni przeciwko ludzkości zawarta w statucie Międzynarodowego Trybunału Karnego (art. 7) wymaga, aby czyn nim ścigany popełniony był „w ramach rozległego lub systematycznego, świadomego ataku skierowanego przeciwko ludności cywilnej”. Atak może polegać m.in. na:
• uwięzieniu lub innym dotkliwym pozbawieniu wolności fizycznej z naruszeniem podstawowych reguł prawa międzynarodowego – tak można by potraktować uwięzienie ludzi między granicami.
• eksterminacji – w rozumieniu statutu MTK oznacza to „celowe stworzenie takich warunków życia, w szczególności pozbawienie dostępu do jedzenia i opieki medycznej, które są obliczone na wyniszczenie części ludności” – mogłoby to odpowiadać m.in. wywożeniu ludzi do lasu i odcinaniu ich od pomocy humanitarnej, w tym pożywienia i opieki medycznej. Słychać, że funkcjonariusze zastraszają i dezinformują miejscową ludność, że udzielanie pomocy migrantom jest przestępstwem. Nie można twierdzić, że celem władzy jest śmierć ludzi wypychanych do lasu, ale na pewno jest to działanie umyślne, a jego celem jest odstraszenie ludzi od przebywania na terytorium Polski. W warunkach dojmującego zimna i głodu można twierdzić, że władza musi się liczyć z ofiarami śmiertelnymi.
• inne nieludzkie czyny o podobnym charakterze, „celowo powodujące ogromne cierpienie lub poważne uszkodzenie ciała albo zdrowia psychicznego lub fizycznego” – tak można potraktować wywożenie ludzi do lasu, szczególnie w tych warunkach klimatycznych: dzieci, kobiet w ciąży, ludzi chorych, bez jedzenia, picia i ekwipunku koniecznego do przeżycia. Można by tak ocenić rozdzielanie rodzin przez wywożenie ich członków w różne miejsca, co według wolontariuszy jest nierzadką praktyką. Przychodzi tu na myśl przypadek Kongijki w ciąży przerzuconej przez zasieki, która po tym zdarzeniu poroniła.
• wymuszone zaginięcia osób – oznacza „zatrzymanie, aresztowanie lub porwanie osób przez państwo, organizację polityczną lub z ich upoważnienia, przy ich poparciu lub milczącej zgodzie, a następnie odmowę przyznania faktu tego pozbawienia wolności lub odmowę przekazania informacji dotyczących losu i miejsca pobytu tych ludzi, z zamiarem pozbawienia ich ochrony prawnej przez dłuższy okres czasu” – to niemal opis tego, co funkcjonariusze robią nagminnie z osobami zatrzymanymi na terenie Polski. Są wywożone, bez wszczęcia jakiejkolwiek procedury, w nieznanym kierunku – i słuch po nich ginie. Mimo że wiele z nich podpisuje pełnomocnictwa dla wolontariuszy do reprezentowania ich w postępowaniach sądowych i administracyjnych, w tym azylowych, i w kontaktach z polskimi władzami, odmawia im się jakichkolwiek informacji. Podobnie rodzinom. Albo udziela się sprzecznych lub nieprawdziwych. W ten sposób zaginęły setki osób, które podpisały pełnomocnictwa, i nieznana liczba osób, które ich nie podpisały.
Wymuszone zaginięcia to proceder dobrze udokumentowany przez wolontariuszy. Mają dane osobowe, pełnomocnictwa, fotografie dokumentów tożsamości, nagrania wideo oświadczeń tych osób. Są także nagrania dokumentujące zabieranie ich przez funkcjonariuszy, „pinezki” i inne dane lokalizacyjne wskazujące na miejsce i czas zdarzenia, zeznania świadków. Dane zaginionych są przekazywane m.in. Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi, który specjalizuje się w poszukiwaniu zaginionych w konfliktach zbrojnych i katastrofach humanitarnych.
Kolejną kwestią jest brak informacji o ofiarach śmiertelnych. Funkcjonariusze podają oficjalnie przypadki, gdy ciało znajdą cywile, a więc sprawa będzie nagłośniona. Ale nie wiemy, co się dzieje w strefie stanu wyjątkowego i między granicami. Nie jest bardzo prawdopodobne, by ofiary ujawnione przez cywilów były jedynymi. Sami uchodźcy mówią o ciałach, które zostawili w lesie lub na które się natknęli. Czy znajdują je funkcjonariusze? Czy zawiadamiają rodziny? Czy ciała poddawane są prawnej procedurze: autopsji, postępowaniu mającemu ustalić okoliczności śmierci i wykluczyć udział osób trzecich? Zapewne większość ofiar to muzułmanie, a w tej religii ciało musi być pogrzebane jak najszybciej. Nieuszanowanie tego nakazu można potraktować jako „inne nieludzkie traktowanie” w rozumieniu statutu MTK. Podobnie jak zabieranie siłą ze szpitala osób, co do których lekarze uważają, że pogorszy to stan ich zdrowia.
Czytaj też: Być może czekają nas długie miesiące konfrontacji
Sprawa przed MTK to proces trudny i wieloletni
Wolontariusze, w tym prawnicy m.in. Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, działając od sierpnia na granicy, zebrali olbrzymi materiał dokumentujący systemowe łamanie prawa, w tym praw człowieka, przez polskie i białoruskie służby. Polskiej władzy nie udało się temu zapobiec przez zamknięcie strefy przygranicznej i blokowanie informacji. Jest z czego przygotować wniosek do MTK. Kiedy wpłynie, jego dopuszczalność oceni wstępnie prokurator. Jeśli uzna zarzuty za uprawdopodobnione – przekaże wniosek Izbie Przygotowawczej złożonej z sędziów, by dokonała dalszej oceny. Skarżący mogą składać do Izby Przygotowawczej kolejne dowody i wyjaśnienia. Jeśli uzna ona wniosek za dopuszczalny, przekaże go prokuratorowi do wszczęcia postępowania przygotowawczego. Izba może wydać mu nakaz aresztowania osoby podejrzanej.
W postępowaniu przed MTK nie obowiązują immunitety, także dyplomatyczne, więc prokurator może przesłuchać np. premiera, wicepremiera od bezpieczeństwa, szefów MSWiA i MON, szefów działających na granicy służb – i inne osoby, których przesłuchanie uzna za stosowne. Polska przystąpiła do traktatu o MTK i poddała się jego jurysdykcji (mamy tam sędziego prof. Piotra Hofmańskiego). Natomiast Białoruś do traktatu nie przystąpiła, ale możliwe jest wszczęcie sprawy przeciw niej, skoro skutki jej działań dotyczą strony traktatu, w tym wypadku Polski.
Inna rzecz, czy do sprawy dojdzie. Do dziś nie zostało rozpatrzone złożone w 2019 r. zawiadomienie międzynarodowej grupy prawników o przestępstwie popełnianym przez urzędników UE i państw członkowskich w związku z „polityką migracyjną prowadzoną od 2014 r. na Morzu Śródziemnym i w Libii”. To działanie uznali oni za zbrodnię przeciwko ludzkości (liczba ofiar śmiertelnych to ok. 10 tys., część to ofiary pushbacku dokonywanego m.in. przez Frontex).
Postępowanie przed MTK to proces trudny i wieloletni. Ale samo skierowanie tam wniosku i publiczne przedstawienie argumentacji i dowodów ma ważny wymiar moralny i historyczny.
Czytaj też: Krótki tekst o hańbie granicznej