EWA SIEDLECKA: – Jak się pan czuje, kiedy Robert Bąkiewicz skanduje „Konstytucja”, zagłuszając przemówienia na prounijnym wiecu w Warszawie? A PiS i Trybunał Julii Przyłębskiej ogłaszają, że to oni bronią konstytucji – jej pierwszeństwa przed unijnym prawem?
ROBERT HOJDA: – Nie dziwi mnie to, znając cechy państwa faszystowskiego choćby według Umberto Eco. To właśnie faszyści, od których wzorce czerpie Bąkiewicz, zawsze posługiwali się wzniosłymi ideami, by osiągnąć własny cel. Podobnie jest z przejęciem idei powstania warszawskiego przez PiS, którego symbolika została sprowadzona do straganiarskiego stylu lub nadętego „cymbała brzmiącego” bez miłości do drugiego człowieka. Obóz władzy wykorzysta każde narzędzie, w tym także i tak już zszargany na własne życzenie Kościół, aby zrealizować swój plan przejęcia państwa prawa i zmiany go w nacjonalistyczne, ksenofobiczne i w końcu autorytarne państwo bezprawia i bez sprawiedliwości.
O co chodzi z Tour de Konstytucja?
O obywatelskość, o edukację i integrację. O optymizm, energię. O tworzenie więzi. O budzenie Polski powiatowej – bo to ona jest solą ziemi. Gdy spojrzeć na nasz fanpage, to tam nie ma postów o tym, jak jest ciężko, że reżim nas gniecie. Tego mamy w bród wokoło. Nam chodzi o pozytywną energię. To ma być inny świat, bez nienawiści, wskazywania palcami, kogo wywalimy, z kim się rozliczymy. Ludzie jechali czasem 100 km, bo słyszeli o naszej atmosferze. Np. podchodzi do mnie facet, wielki jak dąb kierowca tira, i prosi o kilkanaście egzemplarzy konstytucji dla kumpli, po które przyjechał specjalnie ponad 100 km.
Dla mnie, który już szósty rok spędza „na ulicy”, jest ważne, na ile jesteśmy społeczeństwem obywatelskim, czyli wyedukowanym, przygotowanym, świadomym.