Kraj

Odwołały marsz, pojechały pomóc uchodźcom na granicy

Granica polsko-białoruska w Kuźnicy Granica polsko-białoruska w Kuźnicy HANDOUT / Reuters / Forum
Zamiast konkurować z narodowcami o miejsce podczas Marszu Niepodległości Kobiety z Mostu pojechały na polsko-białoruską granicę, żeby pomóc uchodźcom. „Nie mamy poczucia porażki. Udało nam się zrobić coś dobrego” – mówią.

Gdy narodowcy idący w warszawskim Marszu Niepodległości rzucają petardami w kamienice, palą niemieckie flagi i portrety polityków opozycji, wykrzykując przy tym nienawistne hasła, kilka spośród 14 Kobiet z Mostu wybrało się na granicę z darami dla uchodźców. – Przekazaliśmy samopodgrzewające się posiłki, takie, z jakich korzystają alpiniści, profesjonalną odzież termiczną, kalosze z wkładkami ogrzewającymi, neoprenowe skarpetki, mobilne ogniska, specjalne namioty na ekstremalne chłody i sporo środków medycznych – mówi „Polityce” Ewa Błaszczyk, jedna z organizatorek niedoszłej manifestacji „Niepodległa dla wszystkich”.

PiS wolał Marsz Niepodległości

Wydarzenie zostało legalnie zarejestrowane, miało się odbyć dziś (11 listopada) w Warszawie na rondzie Romana Dmowskiego (przez aktywistki zwanego rondem Praw Kobiet), ale plany pokrzyżował szef Urzędu ds. Kombatantów, nadając niezarejestrowanemu Marszowi Niepodległości charakter państwowy. – Liczyłyśmy się z takim finałem, bo doświadczenie pokazuje, że nasz rząd przepchnie wszelkimi metodami wszystko, co sobie postanowi – tłumaczy Ewa Błaszczyk.

Chodzi m.in. o skargę Zbigniewa Ziobry złożoną do Sądu Najwyższego na decyzję sądów (okręgowego, potem apelacyjnego), które przyznały pierwszeństwo Kobietom z Mostu.

Reklama