Trwa głosowanie w strukturach PO – działacze wybiorą dziś szefów struktur regionalnych i powiatowych oraz przewodniczącego. Wydawałoby się, że wielkich emocji nie będzie – niemal wszystko jest już przesądzone. Kandydat na szefa jest jeden, bo nikt nie zdecydował się stanąć w szranki z Donaldem Tuskiem. Emocjonujące dawniej wybory regionalnych baronów też nie przyniosą wielkich niespodzianek. Rywalizacja toczy się tylko w sześciu województwach: dolnośląskim, śląskim, lubelskim, warmińsko-mazurskim, podkarpackim i pomorskim. W pozostałych kandydat na stanowisko jest jeden, co oznacza, że największe nerwy dotyczyć będą frekwencji, bo nie wiadomo, jak wielu członków partii zechce wziąć udział w głosowaniu na pewniaków.
I tylko jeden region, dobrze znany wszystkim obserwatorom polityki, może wszystkim przysporzyć emocji. Dolny Śląsk. Województwo Grzegorza Schetyny, który od lat zabiega tam o wpływy, a niedawno toczył ostrą walkę o przywództwo ze wspieranym przez Tuska Jackiem Protasiewiczem. Region silnego, a zarazem niezależnego, choć po cichu wtrącającego się w sprawy partii prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka. Region Tomasza Siemoniaka i Bogdana Zdrojewskiego.
Popierają Schetyna, Tusk i Trzaskowski
Na szefa tamtejszych struktur kandydują politycy z mniej znanymi nazwiskami. Pierwszy z nich to prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej, lekarz kardiolog, który rządzi miastem od 2011 r. (jego poprzednik został oskarżony o kupowanie głosów). Szełemej jest u siebie bardzo popularny – w ostatnich wyborach uzyskał poparcie na poziomie 84 proc.