Aby nauka nie poszła w las, tylko w nas, wycinamy w Polsce lasy. O naukę i edukację możemy zatem być spokojni. Minister w biało-czerwonym kapturku patrzy na nas ostrzegawczo – w jednym oku ma drzazgę ze stosu Giordana Bruna, a w drugim Jana Dudę, głoszącego, że homoseksualizm jest zaraźliwy. Czarnek otwiera też usta, by pouczać nas, co i jak mamy myśleć. Ten mankament dotyczy zresztą wszystkich członków rządu, łącznie z naszym złotym premierem.
Wróćmy jednak do pana Przemysława: czy ja wszystkim muszę tłumaczyć, że zrodzić potomstwo może tylko kobieta z mężczyzną? To są oczywiste sprawy, znane ludziom od miliardów lat – mówi. Minister orientuje się, że miliard to sporo, jest jednak katolikiem z wykształcenia i do głowy mu nie przyjdzie, że pierwsi z gatunku Homo sapiens pojawili się ok. 200 tys. lat temu. Sześć zer w tę czy w tamtą, można powiedzieć, niewielka różnica. „Małżeństw jednopłciowych nie ma nawet w przyrodzie” – ciągnął dalej minister do zachwyconych redaktorów z Woronicza. Pomyłka, proszę pana. Jest ich mnóstwo. Dwa samce pingwinów, które są wierne sobie od lat, wspólnie wysiadują też podrzucone jajo i pilnują pisklaka.
O, właśnie. W niedzielę, 26 września Szwajcarzy w referendum opowiedzieli się za urzędowym udzielaniem ślubów parom tej samej płci. Będą też one mogły wychowywać dzieci. Ale co Szwajcarzy, zewsząd otoczeni górami, mogą wiedzieć o świecie? Patrzą w skały, dłubią w nich tunele, ot, i wszystko. Nawet własnego języka nie mają. Jedni mówią „Guten Morgen”, drudzy „Bonjour”, a trzeci „Buongiorno”. Wstyd! Tymczasem u nas, gdy ktoś po polsku powie, że zrobi Polski Ład, to wszyscy rozumieją, dlaczego podwyżki dostają policjanci, a nie służba zdrowia.
Ze Szwajcarii tylko krótki skok do Luksemburga.