Wprowadzenie stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym z Białorusią minister spraw wewnętrznych uzasadnił bardzo jasno: „Chcemy, żeby nie znajdowały się tam osoby, które nie mają żadnego uzasadnienia do tego, żeby się tam znajdowały”. Chodzi nie tylko o grupę uchodźców, która w sposób nieuzasadniony przybyła na naszą granicę i próbowała prosić o azyl, ale przede wszystkim o osoby,w takie jak dziennikarze, prawnicy, wolontariusze organizacji pomocowych oraz posłowie i posłanki opozycji, które – próbując nieść pomoc uchodźcom – bez żadnego uzasadnienia znalazły się tam, gdzie w opinii ministra miały się nie znajdować.
Trzeba przyznać, że rząd Zjednoczonej Prawicy od sześciu lat robi wszystko, żeby na terenie Polski znajdowały się tylko te osoby, których obecność da się jakoś uzasadnić. Wielu Polaków popiera te działania, bo uważa, że obecność w Polsce takich osób, jak niektórzy sędziowie, dziennikarze, opozycyjni politycy, geje, lesbijki, ateiści, uchodźcy, Żydzi i kolorowi, nie ma żadnego uzasadnienia.
Obok problemu z osobami, które w sposób nieuzasadniony znajdują się tam, gdzie się znajdują, rząd ma także problem wynikający z faktu, że w niektórych miejscach nie ma pewnych osób, mimo że nie mają one żadnego uzasadnienia do tego, żeby ich tam nie było.
Chodzi zwłaszcza o lekarzy, pielęgniarki i innych pracowników medycznych, którzy zamiast znajdować się na dyżurach w szpitalach, biorą udział w masowych protestach, a także o ratowników medycznych, którzy zamiast przebywać w karetkach, przebywają na zwolnieniach albo szukają innej pracy. W efekcie rząd do wykonywania ich obowiązków musi kierować strażaków, a na pytanie – kto będzie jeździł do pożarów, gdy strażacy będą jeździli do pacjentów, do których nie przyjadą ratownicy, bo strajkują – nie udziela jasnej odpowiedzi.