Ach, za króla Sasa to były czasy! Bo Sasa nie imię to dziewczyny, a nawet nie filozof wzięty, król to bowiem był niemiecki (aj!), za którego pasa popuszczaliśmy i park piękny na środku Warszawy w prezencie jako lud pokorny otrzymaliśmy. No to idę ja sobie, jak ten pan, tym parkiem, Ogrodem Saskim zwanym, do Teatru Narodowego na „Śnieg” Przybyszewskiego zmierzam, a tu mi drogę zastawiają! A któż to mi skorzystać z ustępu wysokiej kultury nie daje, któż? Ano to Pan Andrzej, ten z Krakowskiego Przedmieścia (dawniej: z krakowskiego bloku, jak ja sam!), gotuje się do narodowego czytania anno 2021.
A jaką to poczytankę swemu ludowi przygotował ten spadkobierca królów? Czy może „Xięgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”? Nieee. Może „Króla Ducha”? Też nie. A może „Dzienniczek” siostry Faustyny? Oj, to chyba za rok dopiero. No, nie zgadlibyście! Pan Andrzej z Krakowskiego będzie czytał „Moralność pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej! Tę wdzięczną, acz zacofaną komedyjkę, szkalującą ciężko pracujące właścicielki lwowskich i krakowskich kamieniczek, cierpiące z powodu biernej agresji swoich mężów i body-shamingu, z wielkim poświęceniem starające się o dobrą reputację swoich rodzin i chroniące swoje dzieci na życiowym starcie.
Czytaj też: Erotyczne fantazje prawicy
Narodowa Szydera i Niedulszczyzna
No, wróć. Chyba nie w tej ściądze przeczytałem interpretację pomnikowego dzieła literatury polskiej. Zdaje się, że zgrabna komedyjka, niezła, lecz jakże błaha w porównaniu z takim np. „Śniegiem”, inną ma w naszym imaginarium narodowym funkcję. Zaraz, niech sobie przypomnę. Aha. Rzecz w tym, że pani Dulska to straszna chamka była i zołza. Nic się dla niej nie liczyło oprócz pozorów i opinii solidnej mieszczki, prawdziwej wielmożnej pani. No i, rzecz jasna, pieniędzy.
Matkę własnego wnuka (albo i wnuczki) z domu wygnała, żeby tylko wstydu sobie nie narobić. Co za baba! I odtąd wszelka drobnomieszczańska obłuda, chytrość i pazerność, skryte za marną fasadą rzekomej kultury i wątpliwego obycia, zwie się dulszczyzną. Tym jest dla strasznych mieszczan pani Dulska! Nie mają dla niej litości. Znęcają się nad nią, bezbronną, ile wlezie, a za to nowe szaty cesarza gorliwie pochwalą.
Oto i cała przewrotność usłużnej literatury. Pani Zapolska chciała się tylko troszkę pośmiać z pospolitej prostaczki, a tu cała sadystyczna Polska od stu lat się śmieje jak głupi do sera! Teraz to już każdy taki wysferzony jak, nie przymierzając, pani Zapolska, i tak z góry na tę babę Dulską spogląda jak, nie przymierzając, dusze zbawione na niewiernych w otchłani piekielnej. A pierwszy z góry patrzący, pierwszy Niedulski Rzeczypospolitej, podaje nam ton, abyśmy za nim powtarzali naszą Narodową Szyderę, dając niezbity w tym dowód naszej Narodowej Niedulszczyzny, za wolność naszą i waszą, zawsze po stronie Boga i Historii stającą.
Czytaj też: Duda ma dwie ręce. Co po zakończeniu kadencji?
Andrzej Duda czyta Zapolską
Pan Felicjan Duda milczy, gdy tu łamią konstytucję, gdy tu biją kobiety i cudzoziemców, gdy tu dewastują reputację i pozycję Polski w świecie. Lecz za to pan Felicjan Duda da głos, by głosem literatury potępić zakłamanie, niesprawiedliwość i kołtuństwo pewnych sfer. Jakże bowiem on sam daleko od takich, co to jedno myślą, a drugie mówią, od tych wszystkich mieszczańskich karierowiczów, co to się przymilają i do wiernej służby bez szemrania się stawiają u możnych protektorów! Toż to wzór samodzielności, nonkonformizmu i bezinteresownego aktywizmu! Któż ma większe niż on prawo czytać nam panią Dulską!
Swoją drogą, przychodzi mi do głowy, że wszystkie panie Dulskie mają przynajmniej swoją Gabrielę Zapolską, która je wprawdzie obśmiała, lecz jednocześnie upamiętniła. A co ma Andrzej Duda? Czy będzie wart choćby krotochwilnej jednoaktówki? O, jakże wątpię, ja, wątpiący.
Dla wszystkich wątpiących mam w prezencie zupełnie inne narodowe czytanie w moim własnym wykonaniu. Trochę już stare, ale wciąż, jak sam autor, jare: