„Ci ludzie chyba przyjechali się nieźle pobawić i cztery – pięć dni spędzić w tak atrakcyjnym wakacyjnie miejscu jak Olsztyn. Koncerty, zabawy, a przy okazji po nieprzespanej nocy trzeba będzie usiąść w takich czy innych ławach i posłuchać tego, co mówią zacni politycy zaproszeni przez stronę opozycyjną. Dostrzegam w tym raczej skromny udział świadomości politycznej”.
Tak to widzi na łamach portalu wPolityce.pl prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog z KUL i przede wszystkim dyżurny komentator TVP. Zapewne naoglądał się wcześniej propagandy, w której machinie jest skromnym trybikiem, i na tej podstawie wyciągnął tak skrajnie nonsensowne wnioski. W tej wypowiedzi wszystko jest bowiem na opak, niczym w krzywym zwierciadle.
Po pierwsze, rozrywkowy wymiar imprezy w podolsztyńskim Kortowie jest zdecydowanie wtórny wobec politycznego. Co zresztą wynika już z samej metody doboru uczestników. Nie jest to przypadkowa festiwalowa zbieranina, każdy z tysiąca przybyłych tutaj młodych ludzi musiał wcześniej przejść trzystopniową selekcję, w trakcie której organizatorzy starali się wyłuskać osoby już zaangażowane społecznie bądź politycznie, z zadatkiem na lokalnych liderów. Topienie niemałych pieniędzy w wakacyjną balangę mijałoby się zresztą z celem. Campus przez cały czas tętni więc polityką, o której dyskutuje się nawet w trakcie nocnych zakrapianych spotkań nad jeziorem. Co w najmniejszym stopniu nie odbija się na frekwencji podczas porannych debat na głównej campusowej arenie.
Po drugie, w tych debatach młodzi nie tyle słuchają polityków (częściej zresztą ekspertów z rozmaitych dziedzin), co z nimi dyskutują. Do tego stopnia, że moderatorzy kolejnych paneli już w trakcie imprezy niejeden raz przewalali przygotowane scenariusze, aby dać więcej czasu na pytania z sali.