Trzy charakterystyczne obrazki pokazują, w jakim stanie jest dziś obóz rządzący.
Pierwszy z Sejmu, odnotowali go wszyscy zainteresowani polityką. 11 sierpnia PiS przegrał z opozycją głosowanie w sprawie odroczenia obrad Sejmu do 2 września. To była ważna potyczka, bo przesądzała o odwleczeniu decyzji w sprawie ustawy zwanej lex TVN. Obozowi władzy zabrakło głosów po rozwodzie z Porozumieniem Jarosława Gowina, a pewny – wydawałoby się – sojusznik w postaci partii Pawła Kukiza na moment się zbiesił. Marszałek Elżbieta Witek zarządziła więc 15 minut przerwy, która przedłużyła się do ponad dwóch godzin. PiS wykorzystał ten czas na urabianie kukizowców. Gdy posłowie wrócili na salę, Witek oznajmiła, że po konsultacjach z pięcioma prawnikami za zasadny uznaje wniosek posłów PiS o reasumpcję głosowania w sprawie odroczenia obrad. Nazwiska tych prawników i ich opinie pozostają do dziś nieznane. Prawnicy – już nieanonimowi – są natomiast zdania, że marszałek złamała regulamin Sejmu, który przesądza, że reasumpcja jest możliwa tylko wtedy, gdy wynik głosowania budzi wątpliwości. Ten ich nie rodził, za to nie podobał się Jarosławowi Kaczyńskiemu, a zatem trzeba było głosowanie powtórzyć. Tym razem kukizowcy zagłosowali już tak, jak sobie prezes PiS zażyczył (wcześniej – powiedział Jarosław Sachajko – „się pomylili”), co otworzyło drogę do kontynuowania obrad i uchwalenia ustawy uderzającej w TVN.
Obrazek drugi, który w powodzi innych doniesień można było łatwo przegapić. 12 sierpnia premier z ministrem rolnictwa Grzegorzem Pudą odwiedzili gospodarstwo rolne w Brzydowie pod Ostródą w województwie warmińsko-mazurskim. Wszystko szło znakomicie. Kancelaria Premiera znalazła rolnika, który zgodził się na wizytę władz; od pobliskich dilerów sprzętu rolniczego załatwiono dodatkowe traktory i kombajn, żeby Morawiecki miał ładne tło, otwierające niedowiarkom oczy na dobrobyt, jaki zapanował za rządów PiS.