Mnożą się ataki radykalnych antyszczepionkowców na punkty szczepień. Po podpaleniu w Zamościu głos zabrał premier Morawiecki, a komendant główny policji wydał polecenie objęcia opieką całodobową punktów mobilnych, zaś doraźną – punktów stacjonarnych. Warto zwrócić uwagę, że wcześniejsze akty agresji grup antyszczepów spotkały się z nader umiarkowaną reakcją władz zarówno jeśli chodzi o retorykę, jak i działania prewencyjne oraz represję karną, zwłaszcza jeśli porównać ją z reakcjami na działania aktywistów LGBT.
O tym, że pisowskie władze mają w dobie pandemii ze szczepieniami i antyszczepionkowcami oczywisty kłopot, świadczą też trudności ze sformułowaniem jakiejkolwiek linii politycznej w kwestii restrykcji, jakim miałyby zostać poddane osoby niezaszczepione. Ponad połowa krajów Unii Europejskiej zdecydowała się na wdrożenie takich restrykcji, a w najbardziej znanym francuskim przypadku okazało się, że jest to posunięcie bardzo skuteczne: po zapowiedzi ich wprowadzenia zarejestrowało się na szczepienia 4 mln nieszczepionych dotąd Francuzów i Francuzek. W Polsce ostatni komunikat ze strony rządu sformułowany przez ministra Dworczyka brzmi następująco: jak przyjdzie czwarta fala, to się zastanowimy, a jak się zastanowimy, to należy się liczyć z tym, że jakieś restrykcje wprowadzimy. Trochę to przypomina deklarację: jak przyjdzie powódź i rzeki wyleją, to ewentualnie przystąpimy do wznoszenia wałów przeciwpowodziowych.
Kłopot PiS z antyszczepionkowcami dotyczy zarówno wyborców, jak i działaczy oraz posłów. Przeciw restrykcjom opowiada się p. Justyna Socha, liderka antyszczepionkowego ruchu Stop NOP, oraz p. Kaja Godek, liderka inicjatyw antyaborcyjnych i skierowanych przeciw LGBT. Przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. oba te środowiska cieszyły się wsparciem Radia Maryja, a politycznie orbitowały wokół PiS.