PiS wciąż nie odrobiło strat z jesieni zeszłego roku, a Platforma po powrocie Donalda Tuska wróciła na drugie miejsce w partyjnym peletonie – taki obraz dały lipcowe sondaże. Na partię rządzącą chce głosować* 32,5 proc. Polaków (ok. 36 proc. po odliczeniu wyborców niezdecydowanych). To o 7,5 pkt mniej niż jesienią zeszłego roku i zbyt mało, by Jarosław Kaczyński mógł teraz liczyć na obronę samodzielnej większości. Notowania PiS praktycznie nie drgnęły od listopada, na razie nie widać efektów kampanii promującej program Polski Ład.
– Nie liczyliśmy na natychmiastowe wzrosty w sondażach. 500+ też zaczęło działać z opóźnieniem, a Polski Ład nie został jeszcze nawet wprowadzony w życie – przekonuje nasz rozmówca z obozu rządzącego. Dodaje, że z wewnętrznych badań PiS wynika, że największym kłopotem jest odpływ kobiet (po październikowym wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej ograniczającym prawo do aborcji) oraz mieszkańców wsi po próbie wprowadzenia tzw. piątki dla zwierząt. – To dlatego Kaczyński na kongresie PiS zapowiedział uchwalenie specjalnego programu dla wsi – zaznacza.
Lipcowe sondaże odnotowały spore zmiany po stronie opozycyjnej, ochrzczone już „efektem Tuska”. Po powrocie byłego premiera do polityki poparcie dla Platformy podskoczyło do 22,5 proc. (ok. 6 pkt więcej niż w czerwcu, ale wciąż mniej niż jesienią zeszłego roku). Dzięki temu PO wyprzedziła Polskę 2050 Szymona Hołowni, której średnie notowania w ciągu miesiąca spadły o ponad 3 pkt, do 17 proc.
Wszystko wskazuje na to, że Platforma dzięki Tuskowi odzyskała tych wyborców, którzy chwilę wcześniej przerzucili się na partię Hołowni. O kolejne przepływy będzie jednak trudniej, bo z badań zamawianych regularnie przez Polskę 2050 wynika, że partia zdobyła już ponad 10 proc.