Niewtajemniczonym najwyraźniej miał wystarczyć dorodny billboard, który stał przy głównej ulicy podwarszawskiego Raszyna i obiecywał „lepszą codzienność polskich rodzin”. Ale już namierzenie teoretycznie otwartego spotkania posła PiS Zdzisława Sipiery z mieszkańcami stanowiło nie lada wyzwanie.
Było upalne sobotnie południe 17 lipca. Z samego rana ukazała się depesza PAP z rozkładówką weekendowych wizyt polityków PiS w ramach promocji flagowego rządowego programu. Niemal od razu powtórzyły ją serwisy TVP i Polskiego Radia. Program był obfity, chociaż akurat najbardziej jak dotąd zaangażowany w akcję premier Mateusz Morawiecki postanowił zrobić sobie wolne. To jednak okazja, aby pokazali się również zmiennicy, tacy właśnie jak poseł Sipiera z podwarszawskiego „obwarzanka”. Feler był tylko taki, że nigdzie nie podano konkretnych lokalizacji spotkań. I o dziwo nie robili tego również na swoich internetowych profilach spotykający się politycy.
Krążyliśmy więc po niewielkim centrum Raszyna, pomiędzy urzędem gminy, centrum kultury, ośrodkiem sportowym, miejskim targowiskiem. W żadnym z tych miejsc przedstawiciel władzy nie zacieśniał jednak więzów ze społeczeństwem. Nie było na mieście ogłoszeń, nawet telefon pełnomocnika PiS na Raszyn został wyłączony. A więc lipa? Jednak nie, jeszcze tego samego dnia poseł Sipiera na Twitterze podziękuje „za pytania i merytoryczną dyskusję”, załączając jako dowód fotkę ze spotkania. Niczym na tajnych kompletach słuchało go pod chmurką kilkunastu szczęśliwców.
Promocja nie dla każdego
Niewiele brakowało, aby podobny scenariusz powtórzył się sześć godzin później w Poniatowej. Chociaż tym razem już nie z mało znanym posłem w roli głównej, ale samym ministrem edukacji Przemysławem Czarnkiem, który pod wieczór miał odwiedzić niespełna dziesięciotysięczne miasteczko na Lubelszczyźnie.