Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz) orzekał w sprawie polskiej adwokatki Joanny Reczkowicz ukaranej przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Poskarżyła się ona do Strasburga na naruszenie prawa do sądu, kwestionując tryb powołania sędziów do tej Izby przez neo-KRS, a w związku z tym ich niezawisłość i bezstronność. I na brak skutecznego środka odwoławczego, bo nie mogła w polskiej procedurze zaskarżyć prawidłowości obsadzenia Izby Dyscyplinarnej, która ją sądziła.
Ten wyrok dotyczy Izby Dyscyplinarnej, ale w istocie dyskwalifikuje także neo-KRS jako niezależny organ dający gwarancję obiektywnej i bezstronnej procedury wyboru sędziów. I jej sędziowskie nominacje. Lwia część wyroku dotyczy właśnie neo-KRS i trybu jej powołania.
Czytaj też: Nadciąga zmęczenie taką Polską w Unii
Strasburg nie uznaje argumentów PiS
Jak stwierdza ETPCz, ustawa powołująca neo-KRS spowodowała, że „naruszenie prawa krajowego [przy powoływaniu neo-KRS], wynikające z nieprzestrzegania zasady podziału władzy i niezawisłości sądownictwa, skaziło procedurę powoływania sędziów do Izby Dyscyplinarnej”, ponieważ została ona powierzona KRS, organowi, który nie posiadał wystarczających gwarancji niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Podkreśla, że „władza ustawodawcza i wykonawcza osiągnęły decydujący wpływ na skład KRS”, co „umożliwiło władzy wykonawczej i ustawodawczej bezpośrednią lub pośrednią ingerencję w procedurę mianowania sędziów, z której to możliwości władze te skorzystały – co pokazały na przykład okoliczności towarzyszące zatwierdzaniu kandydatów na sędziów do KRS”.