Naczelny lewicowego „Przeglądu” Jerzy Domański bezlitosny wobec szefów Nowej Lewicy: „Elastyczność poza granice przyzwoitości i gumowe kręgosłupy polityków Lewicy to nie jest oferta dla wyborców. (…) Biedroń po cynicznym wykorzystaniu naiwności wyborców ulokował się w eurodajnej Brukseli. I dalej jest jedną z głównych twarzy lewej strony sceny politycznej. A Wiosna, którą trwale zmarginalizował, ma być połową Nowej Lewicy. Czy ktoś niebędący ofiarą upałów może kupić taki hucpiarski numer? Problem z Biedroniem i jeszcze większy z Czarzastym. Dwie kulawe kaczki na czele Lewicy. Oni i podobne ubożuchne pomysły zatrzaskują przed lewicowymi wyborcami drzwi”. A Zandberg nawet na krytykę się nie załapał.
Szef „Do Rzeczy” Paweł Lisicki zamartwia się na całego: „Wiele elementów Polskiego Ładu robi wrażenie, jakby zostały napisane przez biurokratów, którzy w ogóle nie stykają się z rzeczywistością. To tym bardziej zaskakujące, że do tej pory PiS doskonale wyczuwał nastroje społeczne. (…) Dlaczego zatem PiS nie mówi o tym, że dzięki jego rządom wszyscy mogą się bogacić, a najubożsi otrzymali wsparcie? Nie wiem. Nie wiem też, dlaczego zamiast systemu prostego i przejrzystego pojawiają się pomysły kolejnych ulg i zwolnień, co spowoduje rozrost szarej strefy. W efekcie Zjednoczona Prawica zamiast zyskiwać nowy elektorat, zaczyna tracić część starego. Naprawdę, jak to można pojąć?”. A jak można nie pojmować, że dzięki takim rządom bogacić się mogą tylko rządzący i ich rodziny.
W „Angorze” Michał Ogórek wychwytuje paradoksy pisowskiej propagandy: „Wygarniana codziennie [przez TVP Info] »niemieckość« Tuska może zarówno go obrzydzać, jak i ludziom imponować.