„Ktoś opowiadał, że wkrótce będzie większość 240 posłów, bez Porozumienia. Dzisiaj jest 229. Jeżeli ktoś myśli, że bez Porozumienia można zbudować stabilną większość, to doradzam mu, żeby się nauczył liczyć do 231” – mówił Jarosław Gowin w niedzielę 27 czerwca na kongresie Porozumienia. Wicepremier został wybrany na prezesa ugrupowania, jego zastępcami będą posłowie Magdalena Sroka, Marcin Ociepa, Michał Wypij oraz wicemarszałek województwa podlaskiego Stanisław Derehajło.
Do warszawskiego hotelu Double Tree by Hilton przyjechało niemal 300 delegatów, w tym cała dziesiątka lojalnych dotąd wobec Gowina posłów Porozumienia. Wicepremier podkreślał, że jego partia chce pozostać częścią Zjednoczonej Prawicy, ale wysłał też Jarosławowi Kaczyńskiemu – którego reprezentował szef struktur Krzysztof Sobolewski – kilka sygnałów ostrzegawczych.
„To nie my działamy na rzecz zniszczenia Zjednoczonej Prawicy, ale jeżeli ktoś będzie chciał ten projekt zakończyć, to chcę się zobowiązać, że zbuduję inne, alternatywne scenariusze i będę w tym skuteczny” – przestrzegał Gowin. Dodał, że „są nieprzekraczalne granice kompromisu”, i oznajmił, że „nie będzie zgody Porozumienia na jakiekolwiek radykalne podnoszenie podatków dla małych i średnich przedsiębiorstw”, co można czytać jako zapowiedź długich targów z PiS o ustawy podatkowe z Polskiego Ładu.
Gowin zorganizował swój kongres tydzień po zjeździe założycielskim Partii Republikańskiej, którą tworzą byli politycy Porozumienia z Adamem Bielanem na czele. W tym konflikcie gra toczy się o to, czy Kaczyński może mieć większość bez podejrzewanego o nielojalność i spiski z opozycją Gowina.
Szef PiS przez moment był górą dzięki porozumieniu z Pawłem Kukizem i przyciągnięciu trójki posłów niezrzeszonych.