Kraj

Doktor w bólach

Przypadek Gduli. „Sorry, ale to jest gra”

Maciej Gdula Maciej Gdula Jacek Domiński / Reporter
Kiedy intelektualista idzie do polityki, to najczęściej po to, aby podnieść jej poziom. Przeważnie jednak kończy się na tym, że obniża swój własny. To przypadek Macieja Gduli.
Maciej Gdula podczas Strajku kobiet w Krakowie, październik 2020 r.Lidia Niziol/ArtService/Forum Maciej Gdula podczas Strajku kobiet w Krakowie, październik 2020 r.

Chociaż deklaruje, że jest facetem od „uspójniania” lewicowego projektu, przede wszystkim stał się jego twarzą. Dyżurnym komentatorem, polemistą, czasem trefnisiem. Toteż w kręgu dawnych znajomych często teraz słychać ironiczne uwagi o Maćku, który wyrabia zasięgi i chyba polubił swoje medialne odbicie.

Trochę to jednak na bakier z dotychczasowym wizerunkiem Macieja Gduli, który pretendował do roli naczelnego ideologa lewicy, a w kampanii wyborczej eksponował na ulotkach literki „dr hab.”. Teraz częściej się mówi o jego majątku, afiliacjach rodzinnych, kontrowersyjnych niekiedy opiniach. On sam nie wydaje się jednak zbity z tropu. – Spodziewałem się, że stanę się bogaczem i postkomuchem, który do tego jeszcze zgłupiał. Chociaż to prawica miała mnie głównie atakować – stwierdza w rozmowie z POLITYKĄ.

Bogacz

Faktycznie, deklaracja majątkowa Gduli to teraz głównie amunicja „libków” w ich społecznościowych nawalankach z „lewakami”, po tym, jak Platforma ścięła się z Lewicą o Fundusz Odbudowy i podatki. Zarzut „kawiorowości” ma na tym froncie długą tradycję. Co dla Gduli raczej nie jest komfortowe, który – jak podkreśla – pomimo wzajemnych napięć nie widzi alternatywy dla sojuszu lewicowo-liberalnego. Co nie przeszkadza mu teraz uczestniczyć w boksowaniu się.

Jego oświadczenie majątkowe początkowo miało znamiona co najwyżej środowiskowej sensacji. W zespole „Krytyki Politycznej” mało kto dorobił się własnego mieszkania, bo żyło się raczej po studencku, z dnia na dzień, bez nawyku gromadzenia dóbr.

Nie było tajemnicą, że Gdula odziedziczył spore mieszkanie w samym centrum Warszawy. Ale że jest właścicielem jeszcze trzech kolejnych – a wszystko razem wycenił na 3,5 mln zł – to już mało kto wiedział.

Polityka 23.2021 (3315) z dnia 31.05.2021; Polityka; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Doktor w bólach"
Reklama