Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wydał zarządzenie (nr 16/2021), w którym reguluje, jak należy ubiegać się o jego zaświadczenie umożliwiające ekipie filmowej wynajęcie pokojów w hotelu na czas trwania zdjęć do filmu. Bo w związku z pandemią z hoteli można korzystać tylko w celach służbowych i to ściśle określonych – tak stanowi rządowe rozporządzenie, w którym wskazuje się właśnie na dyrektora PISF jako organ mający wydawać zaświadczenia o „profesjonalnym charakterze produkcji utworu audiowizualnego lub filmu, realności i liczby dni zdjęciowych oraz czasu niezbędnego do przygotowania planu zdjęciowego”. Dyrektor wydał więc swoje zarządzenie. I wymienił dokumenty, które należy mu przedłożyć, ubiegając się o glejt na hotel. Wśród nich jest „scenariusz filmu lub utworu audiowizualnego” wymagany w przypadku, gdy film lub utwór nie korzysta z dofinansowania z PISF. A więc w zdecydowanej większości przypadków. Po co? Z odpowiedzi rzecznika PISF wynika, że chodzi o to, by dyrektor mógł ocenić, czy dany utwór audiowizualny jest – jak tego wymaga rozporządzenie – „profesjonalny”.
Co miałoby świadczyć o jego profesjonalizmie? Nie wiadomo. A skoro tak, to wychodzi na to, że zależy to wyłącznie od subiektywnej oceny dyrektora PISF, który może np. zwracać uwagę na tematykę poruszaną w utworze. Tematyka żołnierzy wyklętych czy losy dynastii królewskich wydają się bezpieczne. Ale czy pozwolenie dostanie ekipa realizująca np. film o transpłciowym uczniu? Albo – komedię o fikcyjnej satrapii rządzonej przez prezesa, którego ludzie uwłaszczają się na państwowym majątku? Pamiętamy przecież, jak u początków swoich rządów w resorcie kultury Piotr Gliński usiłował udaremnić wystawienie sztuki „Śmierć i dziewczyna” w Teatrze Polskim we Wrocławiu – ze względu na zapowiadane w niej sceny symulowania aktu seksualnego i udział aktorów porno.