Kraj

Nie do wymiany

Morawiecki musi zostać. Kaczyński jest na niego skazany

Od jakiegoś czasu Mateusz Morawiecki już nie ogłasza złych wiadomości. Od jakiegoś czasu Mateusz Morawiecki już nie ogłasza złych wiadomości. Basia Dzidzic
Dystansując się od wojen frakcyjnych w Zjednoczonej Prawicy, premier Morawiecki próbuje odbudować swoją pozycję. Ostatecznie to od niego będzie zależeć, czy rządy PiS mają jeszcze przed sobą przyszłość.
Kaczyński nie dysponuje poważną personalną alternatywą dla obecnego premiera. I choć nie wywołuje on dawnego entuzjazmu prezesa, obaj są na siebie skazani.Mateusz Włodarczyk/Forum Kaczyński nie dysponuje poważną personalną alternatywą dla obecnego premiera. I choć nie wywołuje on dawnego entuzjazmu prezesa, obaj są na siebie skazani.

Jeszcze na przełomie roku wydawało się, że jego dni na urzędzie są policzone. Dawny pisowski delfin niepostrzeżenie stał się kolejnym z polskich premierów zderzaków. Boleśnie poobijanym ze wszystkich możliwych stron i tak już chybotliwym, jakby za chwilę miał odpaść. Mateusz Morawiecki ciążył swojemu obozowi, gdyż z całej elity władzy to właśnie on najbardziej kojarzył się Polakom z pandemiczną katastrofą.

Szczególnie zapamiętano mu słynne słowa o „wirusie w odwrocie”, wypowiedziane u progu lata 2020 r. Tyleż lekkomyślne, co wyrachowane i cyniczne; chodziło przecież o wyborczą mobilizację starszych wyborców przed decydującym starciem o prezydenturę. Kiedy jesienią epidemia wróciła ze zdwojoną siłą, nagle stały się aktem oskarżenia. Premier uosabiał zawiedzioną nadzieję na powrót normalności, skojarzył się z chaosem, bałaganem, ogólną niemożnością państwa. A ponieważ sam nawalił i oszukiwał, nie mógł też liczyć na wyrozumiałość obywateli, kiedy ogłaszał im kolejne restrykcje i obostrzenia. Więc one również obciążały jego konto.

Z tak zrujnowanym wizerunkiem Morawiecki skazany był na odstawkę. Tyle że nie od razu, a przynajmniej nie przed końcem pandemii. Zmiana szefa rządu w okresie głębokiego kryzysu byłaby przecież nonsensem, zarówno z punktu widzenia logiki państwowej, jak i pragmatyki politycznej. W interesie Jarosława Kaczyńskiego było wyeksploatować premiera do samego końca, po cichu przygotowując zmiennika. Bo kiedy wirus naprawdę już odejdzie i powróci nadzieja, potrzebny będzie nowy człowiek, który tę nadzieję spersonalizuje.

Taką kalkulację widać było jak na dłoni, kiedy w styczniu wręcz rozpływał się nad talentami swojego nowego pomazańca Daniela Obajtka. Ton pochwał brzmiał zresztą znajomo: w schyłku premierostwa Beaty Szydło Kaczyński w podobny sposób wypowiadał się o Morawieckim.

Polityka 16.2021 (3308) z dnia 13.04.2021; Polityka; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie do wymiany"
Reklama