Obecnie życie polityczne w Polsce jest właściwie zbiorem najdziwniejszych pomówień, insynuacji, a nawet zwyczajnych łgarstw, którymi tzw. politycy się obrzucają, zaś modnym sposobem zwiększania popularności jest kierowanie na wokandę najbardziej szalonych oskarżeń, jakie można sobie wyobrazić” – pisał w czerwcu 2005 r. Stanisław Lem (przypomina „Przegląd”), tuż przed wygranymi przez PiS wyborami parlamentarnymi. Nawet Lem nie przewidywał, że może być znacznie gorzej.
Na łamach „Sieci” wymiana uprzejmości między ministrami – zaatakowany przez Zbigniewa Ziobrę za niewłaściwe dotacje dla niewłaściwych projektów Piotr Gliński odpowiada wyliczanką właściwych dotacji i podsumowuje górnolotnie: „Dążenie do zachowania polskiej tożsamości leżało – jak mniemam – u podstaw uwag ministra Zbigniewa Ziobry skierowanych w moją stronę. Zapewniam jednak, że od pięciu lat rząd polski – mam nadzieję, że wszystkie jego resorty w tym samym stopniu – REALNIE, poprzez tworzenie konkretnych instytucji zmiany społecznej – a nie tylko werbalnie – walczy o wzmocnienie polskiej tożsamości i polskiej wspólnoty!”. Najlepsze jest to „jak mniemam”. Panowie, dajcie sobie po razie i nie ośmieszajcie się publicznie.
Komentator „Super Expressu” Tomasz Walczak widzi i przewiduje: „[w efekcie niesnasek w koalicji rządzącej] Niemal każdy projekt ustawy stanie się przedmiotem karczemnych awantur, spisków, podszczypywania, dowodzenia swojej niezależności i sprawczości. Przepychanie ustaw przez parlament, które w starych dobrych czasach było czystą formalnością, stanie się przedmiotem nieustannych negocjacji i targów, które będą paraliżowały działania rządu”.