Coś drży, coś pęka
Kaczyński wywróci stolik? Coś drży, coś pęka. Władza podgryza się sama
Epidemia – choć kilkakrotnie już pokonana („wirus jest w odwrocie”) – szaleje, notowania słabują, trwa otwarta wojna ministra sprawiedliwości z premierem, większość w Sejmie jest krucha jak porcelana, koalicjanci brykają, zaprzyjaźnieni publicyści marudzą, prezes NIK Marian Banaś straszy kontrolami (i wygląda na to, że wie, co najbardziej zaboli rządzących), rodziny smoleńskie domagają się audytu pracy podkomisji Antoniego Macierewicza, w Rzeszowie trwa rywalizacja kandydatki PiS z kandydatem ziobrystów.
1 kwietnia najśmieszniejszym – co nie znaczy, że wesołym – żartem było działanie systemu odpowiedzialnego za zapisy na szczepionki; terminy kwietniowe przypadły nagle czterdziestolatkom, co rządzący po paru godzinach konsternacji zrzucili na błąd systemu. „Zjednoczona Prawica ciężko chora na covid. Już pod respiratorem” – diagnozuje na Twitterze blogerka (i członkini PiS) znana jako Ufka.
Polityk koalicji: – Postępuje dekaczyzacja Polski. Kaczyński ma coraz mniejszy wpływ na rzeczywistość, nawet na rzeczywistość we własnym obozie.
Teoretycznie da się to wszystko jeszcze posklejać, klub PiS się nie rozpadł, Sejm trwa. „Jesteśmy lojalnymi koalicjantami” – przekonują gowinowcy i ziobryści. A Kaczyński uspokaja: „To, że w koalicji są różnice zdań, nie ma żadnego znaczenia. Od tego jest kierownictwo koalicji, by pewne sprawy łagodzić i szukać rozwiązań, i to robimy. Jesteśmy nastawieni, by nasze rządy trwały do jesieni 2023 r. i wierzymy, że nam się to uda, niezależnie od tego, że wybuchy emocjonalne i ambicjonalne poważnie nam w tym przeszkadzają” (to wypowiedź ze spotkania z członkami Klubów „Gazety Polskiej”).
Jak Rysy z Łysicą
Bieda w tym, że koalicjanci po swych deklaracjach lojalności dodają liczne „ale” („ale tego nie poprzemy”, „ale z premierem się nie zgadzamy”, „ale żądamy renegocjacji umowy koalicyjnej”), które każą w tę lojalność, dobre intencje i ogólnie chęć porozumienia wątpić.