Kraj

Debilne prawo. Żulczyk oskarżony o znieważenie Dudy

Prezydent Andrzej Duda w czasie wizyty w USA w 2020 r. Prezydent Andrzej Duda w czasie wizyty w USA w 2020 r. Tia Dufour / Flickr CC BY SA
Przepis o ochronie czci głowy państwa to pozostałość po czasach, gdy przywódców traktowano raczej jak władców niż sługi narodu. Za rządów PO-PSL partia Kaczyńskiego zapowiadała projekt zniesienia karalności znieważania prezydenta. Efekt? Właśnie widzimy.

Scenarzysta i pisarz Jakub Żulczyk nazwał prezydenta Andrzeja Dudę „debilem”. Prokuratura skierowała przeciw niemu akt oskarżenia z przepisu o znieważeniu głowy państwa (art. 135 kodeksu karnego, kara do trzech lat więzienia). Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie wyjaśniła, że sprawę wszczęto po zawiadomieniu „osoby prywatnej”.

Akt oskarżenia wywołał – jak to zwykle bywa w sprawach karnych o znieważenie głowy państwa – falę krytycznych komentarzy: o naruszaniu wolności słowa, debaty publicznej i prawa obywateli do krytyki władzy. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki z PiS miłosiernie zawyrokował, że sąd nie skaże Żulczyka na więzienie, tylko na prace społeczne.

Wypowiedź pisarza rzeczywiście była krytyką. Dotyczyła bowiem sposobu, w jaki prezydent pogratulował Joemu Bidenowi zwycięstwa w wyborach – pogratulował bowiem nie wygranej, a udanej kampanii, i wyraził przekonanie, że będzie zwycięzcą dopiero, gdy „nominuje” go Kolegium Elektorów. Żulczyk w internetowym wpisie poinformował, że jest absolwentem studiów amerykanistycznych na UJ, i wyjaśnił: „prezydenta elekta w USA »obwieszczają« agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko, co następuje od dzisiaj – doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie – to czysta formalność. Joe Biden jest 46. prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem”.

Czytaj też:

  • Andrzej Duda
  • Jakub Żulczyk
  • wolność słowa
  • Reklama