Artykuł Rafała Kalukina w środę w tygodniku „Polityka” i we wtorek na Polityka.pl.
Piękny musi być widok z Pałacu Prezydenckiego. Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się coraz dostatniej. Zniknęły poważniejsze problemy, nie imają się nas kryzysy, życie polityczne pogrążyło się w nudnej stabilności, demokracja kwitnie, kraj jest bezpieczny. Po trudach i znojach kampanii wyborczej pierwszy lokator wreszcie może sobie odpocząć.
Poprzednia kadencja była w końcu stresująca. Człowiek siedział na walizkach, zmuszony objeżdżać powiaty w perspektywie czekającej go elekcji. Spełniał obietnice i podpisywał co trzeba, wysłuchując kąśliwych uwag o „długopisie” i „Adrianie”. A kiedy już się zbuntował, prezes zmarszczył brew i zrobiło się jeszcze nieprzyjemniej. Widać jeszcze się taki nie urodził, żeby wszystkim dogodził. Nie warto się zatem szarpać, teraz wreszcie się można wyluzować.
Latem więc szaleństwa na skuterze wodnym w Juracie, zimą oczywiście narty. Ale resztę czasu trzeba jakoś wypełniać, żeby człowiek całkiem nie zardzewiał.
Na działalność prezydenta i jego kancelarii rocznie idzie z budżetu ok. 200 mln zł. W całej kadencji to okrągły miliard. Bilans rzecz jasna nie obejmuje kosztów spełniania obietnic wyborczych ani wydatków poniesionych w kampanii przez nielegalnie w nią zaangażowane instytucje publiczne. Co z tego mieli w ostatnich miesiącach obywatele? Otóż nic.
W sprawie pochłaniającej coraz więcej ludzkich istnień pandemii prezydent stara się trzymać rękę na pulsie. W tym roku zdążył się już spotkać z ministrem Michałem Dworczykiem, aby przepytać go z planów akcji szczepień. Z kolei minister rodziny Marlena Maląg uświadomiła głowę państwa, jak rząd pomaga potrzebującym w pandemii. Odwiedzali też Pałac rzecznicy praw pacjenta i praw dziecka, szef Agencji Rezerw Materiałowych, a nawet bezpośrednio zaangażowani w walkę z covid-19 lekarze.
Dzięki temu służby informacyjne prezydenta mogły się pochwalić, że „w Pałacu Prezydenckim trwa w zasadzie nieprzerwana debata na temat ochrony zdrowia i tego, jak tę ochronę uczynić jeszcze lepszą”. A sam prezydent dodatkowo dostał argument do zbijania zarzutów dziennikarzy, że nie reaguje na covidowe dramaty i ogólny bałagan. Tłumaczy wtedy, że właśnie spotkał się z takim a takim urzędnikiem i otrzymał zapewnienie, iż „wszystko jest pod kontrolą”. Toteż nie ma potrzeby, aby angażować się w coś więcej niż rutynowe konsultacje.
Artykuł Rafała Kalukina w środę w tygodniku „Polityka” i we wtorek na Polityka.pl.