Kraj

Demiurg z o.o.

Metoda Michnika

Adam Michnik Adam Michnik Marta Frej
Choć przypisywano mu nadzwyczajną sprawczość, nie zdołał zrealizować swojego projektu. Od co najmniej dekady funkcjonuje na zwolnionych obrotach. Jego formacja niknie w oczach. Ironicznie może więc zabrzmieć tytuł pierwszej polskiej biografii Adama Michnika: „Demiurg”.
Michnik pięknie opowiedział nam Polskę swoich marzeń, lecz nie umiał jej zrealizować.Andrzej Hulimka/Forum Michnik pięknie opowiedział nam Polskę swoich marzeń, lecz nie umiał jej zrealizować.

Jesienią skończy 75 lat. Publikuje rzadziej, w krótszych formach i bez dawnego ciężaru gatunkowego. Czasem daje do zrozumienia, że akceptuje taką kolej rzeczy. Coraz więcej w nim melancholii. W ostatnim półroczu pożegnał Henryka Wujca, Krzysztofa Śliwińskiego, teraz Jana Lityńskiego. W lapidarnych wspomnieniach dzielił się żalem i poczuciem osobistej straty. Tyleż z powodu odchodzących przyjaciół, co demokratycznej i tolerancyjnej Polski, którą z nimi utożsamiał.

Wrogowie i sojusznicy redaktora

Gdyby ta książka ukazała się w czasach, kiedy Adam Michnik zajmował centralne miejsce w polskich sporach, pewnie byłaby większym wydarzeniem. Tyle że wówczas nie było to możliwe. Właśnie z powodu skrajnych ocen, jakie budził.

Nienawidząca go prawica śniła mokry sen o uwikłaniach Michnika w komunizm. Teczki po SB miały pokazać, jak było. Ale jedynie potwierdziły bezkompromisowość i odwagę dawnego opozycjonisty. Zastępczo wyżywano się zatem w niewybrednych pamfletach, które więcej mówiły o ich autorach niż o bohaterze.

Jednak silna polaryzacja usztywniła także sojuszników redaktora. Poczucie, iż jest niesprawiedliwie atakowany, rozbudziło podejrzliwość co do jakichkolwiek prób w miarę niezależnego pisania o życiu Michnika. On sam również dawał do zrozumienia potencjalnym biografom, iż nie życzy sobie grzebania w życiorysie. Być może po prostu nie chciał, aby ktoś niepowołany brał się za jego biografię, która stanowiła integralną część projektu politycznego, nadając mu wiarygodność.

I tak podaż stale nie nadążała za popytem, aż – mniej więcej po aferze Rywina, choć proces trwał kilka lat – aura otaczająca redaktora zaczęła się kurczyć. „Demiurg” Romana Graczyka pod wieloma względami jest zatem pozycją spóźnioną. Odtwarza bowiem dylematy i spory często już minione.

Polityka 12.2021 (3304) z dnia 16.03.2021; Polityka; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Demiurg z o.o."
Reklama