Kraj

Taśmami w teflon

Choć taśmy z nagraniami rozmów Daniela Obajtka nie przewrócą rządu PiS, to jednak będą kolejnym z kłopotów tej formacji.

Skandal wokół Daniela Obajtka to okazja, by przypomnieć sobie podstawową regułę polityki po roku 2015. Rządzący układ jest odporny na tego typu afery. To, co mogło szkodzić rządom Leszka Millera czy Donalda Tuska, to, co odbierało punkty prawicy i lewicy lat 90., partii Jarosława Kaczyńskiego nie szkodzi. To nie znaczy, że jest niezniszczalna – po prostu ma inny układ odpornościowy niż jej konkurencja.

Po każdych kolejnych wyborach słyszymy opinie o podziale na „dwie Polski”. Barwne mapy zwycięstw PO oraz PiS pokazują mniej lub bardziej precyzyjnie granicę oddzielającą jedną część kraju od drugiej. Granicę pozorną, bo przedstawiającą zaledwie „nieco lepszy” wynik jednej z partii, a nie jakieś rzeczywiste różnice między mieszkańcami sąsiednich województw czy powiatów. Ale u podstaw opowieści o dwóch Polskach leży fakt dużych różnic między obiema grupami wyborców. Tak dużych, że możemy mówić w zasadzie o dwóch modelach zachowań politycznych.

Wyborcy opozycji nie mogą zrozumieć, dlaczego zwolennicy PiS reagują inaczej. Najpopularniejsze racjonalizacje dotyczą gorszego wykształcenia i większej interesowności. Za tym pierwszym przemawia wyższe poparcie dla PiS w grupach osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym i mniejsze wśród osób z wykształceniem wyższym. Za tym drugim – podejrzenie, że motywem zachowań politycznych jest wdzięczność za 500 plus lub 13. emeryturę. Sprawa jest jednak poważniejsza. Sądzę, że istnieją dwa inne – często lekceważone – motywy. Po pierwsze brak partii podobnej do PiS, na którą zniechęceni zwolennicy mogliby przerzucić swoje poparcie. Bardzo często, gdy pojawia się jakieś rozczarowanie obozem władzy, rośnie na chwilę grupa wyborców „niezdecydowanych”. A potem z powrotem maleje – na rzecz PiS.

Polityka 10.2021 (3302) z dnia 02.03.2021; Komentarze; s. 8
Reklama