Według autorów artykułu „Taśmy Obajtka. Brudne interesy w zawrotnej karierze prezesa Orlenu” chciał on kilkanaście lat temu „wykończyć firmę swojego wuja”, „kierował z tylnego siedzenia spółką konkurencyjną”, czego zgodnie z prawem robić nie mógł. Był bowiem samorządowcem – wójtem Pcimia. „Gazeta Wyborcza” twierdzi też, że w tej sprawie mówił nieprawdę, zeznając potem przed sądem.
Czytaj też: Polityczny plan ulubieńca Kaczyńskiego
Od firmy wuja do Orlenu
Na opublikowanych nagraniach Obajtek ma przekonywać m.in., że ma w firmie wuja „swojego człowieka”. „Słychać, jak wydaje pracownikowi TT Plastu [firma konkurencyjna dla firmy wuja] polecenia, zleca rozmowy z klientami, decyduje o urlopach. Co więcej, te nagrania ma od kilku lat prokuratura, ale nic z nimi nie zrobiła. Czy dlatego, że Obajtek jest dziś wielką gwiazdą w obozie władzy? Po 2015 r. zrobił oszałamiającą karierę – od wójta Pcimia, przez szefa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, po prezesury w grupie Energa i Orlenie” – piszą Paweł Figurski i Jarosław Sidorowicz, dziennikarze „Wyborczej”, w dzisiejszej czołówce.
Obajtek od lat 90. pracował w firmie wuja, co opisywał w grudniu w „Polityce” Mariusz Sepioło w artykule „Daniel Obajtek – prymus prezesa”. „Kiedy Daniel kończy technikum weterynaryjne, idzie do pracy w firmie wujów Romana i Józefa Lisa (Elektroplast w Stróży), produkującej elementy z tworzywa sztucznego dla budownictwa. Jest 1995 r., Obajtek ma 19 lat i zaczyna jako operator maszyn chemicznych, by już dwa lata później awansować na kierownika”.
Ciągnęło go jednak do polityki i w 2006 r. został wójtem Pcimia. A potem wybuchła afera. „Obajtek zostaje zatrzymany, a do sądu w Sieradzu wpływa akt oskarżenia prokuratury w Ostrowcu Wielkopolskim. W nim: osiem nazwisk, w tym Daniela Obajtka. I zarzuty: narażenie na straty 1,4 mln zł, wyprowadzenie 700 tys. zł. A do tego rzekome przyjęcie łapówki. Obajtek, wówczas kierownik w Elektroplaście, miał uczestniczyć w procederze fałszowania faktur za zakupiony granulat, surowiec do budowy elementów PCV” – pisał Mariusz Sepioło.
Dziennikarze „Wyborczej” piszą, że „akt oskarżenia został wycofany po przejęciu kontroli nad prokuraturą przez ministra sprawiedliwości i nowego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. W 2017 r. śledczy ostatecznie umorzyli postępowanie wobec Obajtka” – opisywał Sepioło.
Czytaj też: Daniel „wszystko mogę” Obajtek
„GW”: Taśmy Obajtka i brudne interesy
Ponaddwugodzinne nagrania, które ujawnia „GW”, pochodzą z okresu luty–sierpień 2009 r., czyli po objęciu funkcji wójta Pcimia. Rozmówcą Obajtka jest Szymon. Jak piszą dziennikarze „GW”, osoba o takim imieniu przed laty była dyrektorem handlowym firmy TT Plast. I dodają, że mężczyźni dobrze się znają, nazywają siebie „per przyjaciel, przeklinają i omawiają wspólne działania biznesowe.
Na przykład 4 sierpnia 2009 r. Obajtek ma mówić do Szymona: „Pilnuj chłopaków, żeby jeździli i zagęszczali rynek, to bardzo ważne. Wszystkie sprawy do mnie. Tomki [Tomasz Bugaj i Tomasz Fortuna, właściciele firmy TT Plast] się teraz wami nie zajmują, tylko ja”. Dalej dziennikarze „GW” opisują, że gdy kilka dni później Szymon skarży się na problemy przy odbieraniu dni wolnych, Obajtek mówi: „Szymek, teraz ja się wami zajmuję”.
Ma też ściśle kontrolować pracę przedstawicieli handlowych firmy. Paweł Figurski i Jarosław Sidorowicz przytaczają kolejny fragment nagranej rozmowy, w której Obajtek ma pouczać Szymona: „Od poniedziałku nie piszecie żadnych raportów. (…) Ja z Bernadką, wygląda na to, że mam rynek Elektroplastu, i Bernadka go dobrze zna, w piątek będę przesyłał tobie rozkład jazdy, rozkład firm, które trzeba odwiedzić w tygodniu, dla Wojtka, dla Adriana, dla Sławka. I ten rozkład będzie ci przychodził na maila w piątek od Bernadki i będzie to wszystko ze mną ustalone, dobrze?”. Bernadka to według „GW” Bernadetta Obajtek, żona kuzyna Obajtka.
„Gazeta Wyborcza” dotarła również do byłych pracowników TT Plast. Niektórzy zgodzili się na rozmowę pod warunkiem zachowania anonimowości. Jeden z nich opowiada: „Daniel Obajtek był w firmie jako cichy wspólnik. O tym się nie mówiło, ale każdy to widział. Daniel bywał w firmie, uczestniczył w zebraniach, ale specjalnie się nie odzywał. Bugaj i Fortuna mówili do niego per przyjacielu, wspólniku. Byłem u klienta razem z nim. Daniel miał pomóc, ale okazało się, że może nawet zaszkodził. Kompetentny to on na pewno nie był”. Dotarli także do Szymona, który nie chciał najpierw w ogóle rozmawiać, ale w końcu rzucił: „chcę z tego wyjść, rozumie pan!”.
Autorzy artykułu wysłali pytania do samego Obajtka. Odpowiedziała im Joanna Zakrzewska, dyrektor Biura Komunikacji Zewnętrznej PKN Orlen. Napisała m.in.: „Daniel Obajtek nie ma w zwyczaju odnoszenia się do nagrań, których pochodzenia, integralności, czasu i okoliczności utrwalenia nie sposób stwierdzić”. W kolejnym mailu zwróciła się o udostępnienie wszystkich nagrań w całości.
Czytaj też: Wielki Orlen, czyli Polski Monopol Naftowy?