Nie będę matką polską
Nie będę matką polską. Dlaczego dzietność spada tak dramatycznie
Polki mieszkające w Wielkiej Brytanii rodzą wyraźnie więcej niż Polki mieszkające w kraju. Najwięcej spośród wszystkich imigrantek, mimo względnej niepewności bytu na obczyźnie. To zresztą szerszy trend. W 2019 r. za granicą urodziło się dwukrotnie więcej polskich dzieci niż w 2009 r., w szczytowej fazie emigracji, i zjawisko jeszcze się rozpędza. Od początku naszej obecności w Unii za granicą urodziło się ponad pół miliona dzieci, a należałoby doliczyć również te, które nie zostały w kraju zarejestrowane, być może drugie tyle.
Dzietność polskich emigrantek rośnie, tymczasem dzietność kobiet, które mieszkają w kraju, spada. Mimo wydłużenia urlopów macierzyńskich, potem wprowadzenia 500 plus i nachalnej propagandy państwa, promującego „tradycyjne wartości”, właśnie osiągnęliśmy dno. W 2020 r. urodziło się niespełna 360 tys. dzieci. O ponad 20 tys. mniej, niż gdy wprowadzaliśmy 500 plus, o 40 tys. mniej niż dekadę wcześniej, i o połowę mniej, niż rodziło się ich w latach 80. ubiegłego wieku. Sam grudzień (25,8 tys. noworodków) był pod tym względem najgorszym miesiącem od dekad.
Polska to od dawna nie jest dobry kraj dla matek. Bo całkowity zakaz aborcji. Bo covid. Bo recesja. Bo drogo. No i wszystkie kryzysy właśnie się skumulowały.
Sam se ródź
Ostatnie orzeczenie Trybunału zwanego konstytucyjnym jeszcze pogłębi odwrót od rodzenia. Kasuje on jedną z trzech przesłanek do aborcji: w przypadku ciężkich i nieuleczalnych wad płodu. W wydanym właśnie oświadczeniu 31 członków Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk przestrzega, że konsekwencje orzeczenia Trybunału Przyłębskiej będą szerokie i długoterminowe. Na pierwszym miejscu badacze umieścili „zaburzenie procesu planowania rodziny, zwiększenie obaw kobiet i ich partnerów związane z zajściem w ciążę.