Prokuratura to narzędzie władzy obecnego rządu. A narzędziem władzy wobec prokuratorów są delegacje i dyscyplinarki. Decyzje o delegacji wręczono w poniedziałek. Nie ma od nich odwołania. Można się co najwyżej skarżyć do sądu pracy na dyskryminację ze względu na poglądy.
Czytaj też: Druzgocący raport o stanie prokuratury pod rządami Ziobry
Wymontowali bezpieczniki niezależności
Prokuratura podlega ministrowi sprawiedliwości, czyli rządowi. A w 2016 r. z inicjatywy Zbigniewa Ziobry uchwalono prawo, które odebrało prokuratorom wszystkie bezpieczniki niezależności. Zapis o niej został, ale bez gwarancji jest tym co wolność słowa i pracy w konstytucji PRL.
Niezależność polega na tym, że prokurator może zażądać polecenia na piśmie, jeśli przełożony (a przełożonym każdego prokuratora jest dziś także prokurator generalny Zbigniew Ziobro) poleci coś, co w jego ocenie jest prawnie nieuzasadnione czy szkodliwe dla sprawy. Od 2016 r. prokuratorzy korzystający z tej niezależności są karani – np. właśnie delegacjami bez zgody. Przykład? Prokurator Wojciech Pełeszok, któremu w listopadzie 2020 r. przełożony polecił żądać trzymiesięcznego aresztu dla uczestniczki demonstracji Strajku Kobiet. Delegowano go z prokuratury okręgowej do rejonowej, gdy złożył do protokołu oświadczenie, że co prawda wnosi o ten areszt, ale polecenie uważa za nieuzasadnione.
Czytaj też: Jak korumpuje się dziś prokuratorów
Prokuratorzy są także delegowani za krytyczne wypowiedzi na temat działalności prokuratury i jej kierownictwa. I to właśnie spotkało sześć spośród dziesięciu delegowanych właśnie osób. Jest wśród nich Mariusz Krasoń – „delegacyjny recydywista”. Po raz pierwszy delegowany z Krakowa do Wrocławia jeszcze w 2019 r. za zainicjowanie uchwały Zgromadzenia Prokuratorów Prokuratury Regionalnej w Krakowie wzywającej do nieulegania politycznym naciskom.
„Patologiczna skłonność do upokarzania ludzi”
Teraz decyzją podjętą i ogłoszoną przez Prokuraturę Krajową delegowano prokuratorów ze stowarzyszenia Lex Super Omnia:
- Daniela Drapałę z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu do Prokuratury Rejonowej w Goleniowie w zachodniopomorskim (ponad 400 km)
- Katarzynę Kwiatkowską z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga do Prokuratury Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu (180 km)
- Jarosława Onyszczuka z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów do Prokuratury Rejonowej w Lidzbarku Warmińskim (260 km)
- Katarzynę Szeską z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola do Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu (320 km)
- Ewę Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów do Prokuratury Rejonowej w Śremie w Wielkopolsce (310 km)
- Mariusza Krasonia z Prokuratury Regionalnej w Krakowie do Prokuratury Rejonowej Kraków-Podgórze.
Prokuratura Krajowa uzasadnia te decyzje pandemią i potrzebami kadrowymi w innych jednostkach. „Nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż konkretne delegacje mają w istocie walor represyjny i w swym zamyśle zmierzają do zakłócenia działalności jedynego niezależnego stowarzyszenia prokuratorskiego, które od czterech lat systematycznie i merytorycznie krytykuje rzekome reformy wprowadzane przez Prokuratora Generalnego, Prokuratora Krajowego i ich podwładnych” – napisało stowarzyszenie Lex Super Omnia.
„Znamienne jest, że delegowanych prokuratorów zobowiązano do podjęcia pracy na nowych stanowiskach odległych od miejsca zamieszkania o od 200 do 500 km, dając im na to 48 godz. Nadaje to ich delegacji, której okres wyznaczono na maksymalne dopuszczalne przepisami 6 miesięcy, cechy ewidentnej, politycznie motywowanej szykany. Uzasadnienie tej decyzji stanem pandemii jest tylko pretekstem, jeżeli wziąć pod uwagę, że czworo z przenoszonych na prowincję prokuratorów do tej pory pracowało w Warszawie, w której obciążenie pracą jest największe w kraju” – napisali z kolei sędziowie ze stowarzyszenia Themis. I dodali: „Patologiczna skłonność do upokarzania ludzi, którzy myślą inaczej, jest charakterystyczna dla reżimów autorytarnych, czego najlepszym przykładem jest niedawny sposób potraktowania Aleksieja Nawalnego przez służby Federacji Rosyjskiej na lotnisku w Moskwie”.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka ujęła to tak: „To przykład wykorzystywania publicznych stanowisk do stosowania środków zbliżonych do mobbingu. Działania te nie mają nic wspólnego ze sprawnym i efektywnym zarządzaniem pracą prokuratury. Stanowią przykład odwetu, represji i szykanowania”.
„To decyzja niehumanitarna i niegodziwa, będąca przejawem autorytarnego sposobu sprawowania przez ministra sprawiedliwości nadzoru nad prokuraturą i całym wymiarem sprawiedliwości zmierzającym do całkowitego ich podporządkowania” – napisał z kolei w oświadczeniu Komitet Obrony Sprawiedliwości.
Czytaj też: Wojownicza strategia Ziobry
Bójcie się
Delegowanie prokuratorów poprzedziła akcja zastraszania sędziów: prokuratura wezwała na przesłuchania 13 krakowskich sędziów, którzy orzekali na rzecz prokuratora Krasonia, gdy odwołał się od decyzji delegowania z 2019 r., argumentując, że miała charakter dyskryminacji ze względu na poglądy. Według rzeczniczki Prokuratury Krajowej w przesłuchaniach chodzi o badanie sprawy pod kątem przekroczenia uprawnień (należy rozumieć, że przekroczeniem było orzekanie). Sprawę prowadzi specwydział do ścigania sędziów i prokuratorów powołany w Prokuraturze Krajowej. Sędziowie sądów pracy, którzy – ewentualnie – dostaną w najbliższym czasie pozwy delegowanych właśnie prokuratorów, wiedzą już teraz, czego mogą się spodziewać, gdyby chcieli orzec na ich korzyść: nawet utraty immunitetu w związku z postawieniem zarzutów karnych.
Zastraszanie sędziów i zesłanie prokuratorów LSO wyglądają na zorganizowaną akcję. Stowarzyszenie ma blisko 250 członków na mniej więcej 6 tys. prokuratorów.
Formalnie delegacja nie jest karą ani nagrodą. W prokuraturze Ziobry jest jednak narzędziem władzy. Delegacje w górę często dotyczą prokuratorów najniższych szczebli, którzy trafiają np. do Prokuratury Krajowej. Mogą być w każdej chwili odwołani, stracić prestiż i pieniądze, więc często są posłuszni. Delegacja w dół – albo możliwie najdalej od domu – to kara.
Jednak delegacje, które nie mają wystarczającego uzasadnienia merytorycznego, a z okoliczności można wnioskować, że są formą represji, mogą być potraktowane jako przekroczenie uprawnień. Szczególnie jeśli powodują dezorganizację pracy w prokuraturze. Być może – kiedyś – można będzie ocenić wykorzystywanie delegacji do łamania zasady niezależności pod kątem art. 231 kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego). Skutki delegowania niewygodnych prokuratorów bywają zresztą tragiczne. W 2019 r. zmarł nagle na zawał, w drodze do domu, szczeciński prokurator Dariusz Wituszko – po raz kolejny delegowano go na sześć miesięcy do odległego o 800 km Rzeszowa.
Już dziś prokuratorzy mogą próbować przed sądem pracy uzyskać odszkodowania za molestowanie, które kodeks pracy opisuje jako zachowanie, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności, poniżenie lub upokorzenie pracownika. Albo o dyskryminację. Tą drogą poszedł w 2019 r. prokurator Krasoń, do jego sprawy przyłączył się Rzecznik Praw Obywatelskich. Krasoniowi udało się uzyskać zabezpieczenie powództwa: sądy dwóch instancji orzekły, że do czasu osądzenia sprawy ma być przywrócony na dotychczasowe stanowisko. I nałożyły na prokuraturę karę za każdy dzień niewykonania polecenia. Ale w grudniu zeszłego roku prokuratura – tuż przed terminem rozpatrzenia meritum pozwu – zaczęła wzywać sędziów na przesłuchania, sugerując zarzut przekroczenia uprawnień. I prokurator Krasoń, chcąc ich chronić przed represjami, wycofał pozew. Tym bardziej że delegacja mu się skończyła. Teraz dostał kolejną. Tym razem „tylko” w dół, a nie na odległość.
Obok delegacji prokuratura Ziobry i Święczkowskiego stosuje wobec niepokornych prokuratorów z LSO postępowania dyscyplinarne. Portal OKO.press opublikował w zeszłym roku listę prześladowanych prokuratorów.
Czytaj też: Prokuratura sprofiluje sędziów? Kolejny groźny pomysł