Kraj

Nauka, magia, religia

Różnica między nauką, magią i religią nie polega na stopniu racjonalności. Niemądrzy bywają i magowie, i naukowcy.

Święta, święta i po świętach. Ta otrzeźwiająca mądrość ludowa mówi nam o tym, że czas święty jest mimo wszystko czasem iluzji. A jednak wyświechtana „magia świąt” niesie ważną prawdę. Wszystkie te magiczne obrzędy, którym oddajemy się w dni świąt, świadczą o naszej wierze i nadziei, że oprócz codziennej praktyki, podporządkowanej prawom przyczyn i skutków, dzieje się jakaś inna, nieposłuszna im historia. Na tym poczuciu magicznej sprawczości dawno temu ludzkość zbudowała religię. Jej odrzucenie na rzecz prometejskiej pewności siebie stało się zaś początkiem nauki. Religia trzyma się tak sobie. Za to magia wciąż ma się nieźle.

Myślenie magiczne zakłada, że wszystko, co istnieje, jest ze sobą powiązane, a powiązania te są natury – jak byśmy to dziś powiedzieli – symbolicznej i semantycznej. Znaczący gest bądź zaklęcie mogą wywołać skutki w przyrodzie albo w zachowaniu jakiegoś człowieka, a zwykły przedmiot może uzyskać dzięki rytualnym manipulacjom szczególne właściwości, stając się źródłem mocy. Nawet układ gwiazd na niebie może coś znaczyć dla naszego życia. Magia wierzy w oddziaływanie słów i gestów na zjawiska, nawet bardzo odległe w czasie i przestrzeni, a w formach zjawisk przyrodniczych (na przykład w podobieństwach kształtów czy kolorów) upatruje znaków odnoszących się do świata ludzi. Dla magicznej „przyczynowości” czas i przestrzeń nie są przeszkodą.

Wszyscy przypisujemy symboliczne znaczenie różnym gestom i przedmiotom, zwłaszcza takim, które kojarzą się nam z czymś emocjonalnie nacechowanym. Przechowujemy pamiątki po zmarłych, dajemy sobie małe prezenty, których wartość polega na uczuciach, a nie pożytku. Myślenie magiczne jest powszechne, mimo że niezbyt się sprawdza w przewidywaniu bądź wywoływaniu zjawisk (albo zapobieganiu im).

Polityka 3.2021 (3295) z dnia 12.01.2021; Felietony; s. 79
Reklama