„Jako prokurator generalny wystąpię do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności z polską konstytucją rozporządzenia Komisji Europejskiej dotyczącego stosowania mechanizmu praworządności” – zapowiedział Zbigniew Ziobro na Twitterze.
Czytaj też: Państwo Przyłębscy – dobrana para
Nie wystarcza wyobraźni
W jaki sposób można zaskarżyć zgodność z polską konstytucją mechanizmu „pieniądze za praworządność”, skoro nie wymusza on na polskich władzach żadnego działania – jak to było w przypadku europejskiego nakazu aresztowania, ocenianego przez Trybunał Konstytucyjny – a jedynie poddaje jej działania ocenie zewnętrznej? Nie wystarcza wyobraźni, by wymyślić argumentację takiej skargi. Ale prokurator generalny Zbigniew Ziobro ma cały sztab prawników, którzy spełniają jego życzenia.
Dla Unii Europejskiej orzeczenie polskiego Trybunału – wszystko jedno, konstytucyjnego czy Julii Przyłębskiej – nie ma znaczenia, bo związana jest własnym prawem, a nie prawem polskim czy jakiegokolwiek kraju członkowskiego. Dlatego nawet gdyby Trybunał Przyłębskiej uznał, że rozporządzenie o powiązaniu finansowania z praworządnością nie jest zgodne z konstytucją RP, to Unia nadal może stosować zawarty w nim mechanizm. Polska może go nie uznawać, ale nie może zmusić Unii wyrokiem do wypłacenia pieniędzy, jeśli UE stwierdzi, że przeszkadza w tym brak gwarancji należytego ich wydatkowania.
Czytaj też: Anne Applebaum o populistach i kulturze nienawiści
Co nakaże Kaczyński
Dla UE wiążący byłby jedynie wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który jako jedyny orzeka o prawie wspólnoty. Do niego polski rząd, jeśli chce, powinien zaskarżyć rozporządzenie, z którym się nie zgadza.
Zapowiedź Ziobry oznacza tyle, że do Trybunału Przyłębskiej wpłynie jego skarga. To, czy zostanie w ogóle rozpoznana, zależy zapewne od Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli do jakichś rozgrywek wyrok w tej sprawie będzie mu potrzebny – wtedy może zapaść. Tak jak zapadł w sprawie aborcji.
Gdyby Trybunał zakwestionował zgodność z polską konstytucją tego rozporządzenia, władza PiS miałaby dwa wyjścia: zmienić konstytucję albo wyjść z Unii. Nie stanie się ani jedno, ani drugie. A co się stanie? Co najwyżej dalsze ośmieszanie Trybunału Przyłębskiej: instytucji „świadczącej usługi” władzy politycznej. Po raz kolejny wplątanej w jej wewnętrzne rozgrywki.