Jest między nimi wiele różnic. Można odnieść wrażenie, że lubią je podkreślać. Lempart mówi, że jest państwowcem, patriotką. Była prawniczką, pracowała w urzędach, próbowała sił w polityce. Suchanow opisuje się jako anarchistka. Mówi, że działa dla ludzi tam, gdzie mieszka. Intelektualistka z doktoratem z literatury, znana za sprawą sukcesu dwutomowej biografii „Gombrowicz. Ja, geniusz”, którą wydała w 2017 r.
Marta Lempart postawna, władcza, wykrzykując z podwyższeń i scen dosadne hasła, przypomina przywódczynię plemienia wojowniczek. Wiele osób mówi, że się jej boi.
Klementyna Suchanow inaczej – krótkowłosa, introwertyczna, ma w sobie coś z hakerki Lisbeth Salander, bohaterki popularnej powieści Stiega Larssona „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” (to zresztą fraza, której często się w Strajku używa na określenie prawicy).
Ogólnopolski Strajk Kobiet po raz pierwszy masowo wyprowadził Polki na ulice 3 października 2016 r. Czarny Poniedziałek – oddolnie organizowane protesty w blisko 200 miastach pod szyldem OSK – były reakcją na skierowanie do komisji sejmowych projektu całkowitego zakazu aborcji. W następnych dniach demonstracje w obronie praw kobiet zwołano m.in. w Rosji, w Korei i w krajach Ameryki Łacińskiej. Z czasem powstała z tego sieć współpracy ruchów i stowarzyszeń z różnych krajów: Międzynarodowy Strajk Kobiet. – W Strajku staramy się uświadamiać ludziom, że oni też mają władzę. Że to nie jest tak, że raz na cztery lata głosujesz na polityka, a potem sobie wpadasz w depresję. Myślę, że ludzie, którzy na protestach poczuli, jaką mają moc, nie zapomną tego. Zostanie im to przekonanie, że politycy muszą się z nami liczyć – tłumaczy Klementyna Suchanow.
Hasło do organizacji Czarnego Poniedziałku dała Marta Lempart.