Pudełko ze światełkiem
Prof. Tadeusz Gadacz, filozof, o wymarzonych prezentach dla Polski
JACEK ŻAKOWSKI: – Pisze Polska do Mikołaja: „proszę o to, czego mi brak w trudnych czasach”.
TADEUSZ GADACZ: – Mam być tym Mikołajem?
Wpadasz do Polski przez komin, siadasz przy uratowanej przed „dobrą zmianą” choince i zaczynasz wyciągać pudełeczka zapakowane przez elfy, a dostarczone przez ekipę Rudolfa.
Rudolf to nie jest polskie imię.
Dla mnie może być „Rudy”.
A elfy, żeby nie drażnić „sam wiesz kogo”, możemy od razu zamienić na norki, które przeżyły.
Co te elfonorki by nam do naszych pudełeczek włożyły?
Gdyby nas lubiły?
Gdyby nam dobrze życzyły!
Sporo różnych rzeczy.
Otwieramy pierwsze pudełeczko. I…?
Odporność.
Na wirusa?
Na całą pandemię. Mam syna w pierwszej klasie. To znaczy, że od 8.00 do 15.00 jedno z nas siedzi z nim w szkole, czyli przed komputerem na teamsach. Jak szkoła pada na mnie, to żona w tym czasie jedzie po zakupy, gotuje obiad, sprząta. Jak żona jest z synem na teamsach, jak robię zakupy. Gdzie w tym wszystkim jest praca? Dziś żona jest na teamsach. Już się boję, że jak będziemy za długo rozmawiali, nie zdążę z zakupami.
A ja z obiadem na 14.30, kiedy syn skończy lekcje i wstanie od kompa. Nie mogę się spóźnić, bo o 16.00 mija uczniowska godzina policyjna i można wyjść na podwórko, a wcześniej trzeba zrobić przynajmniej część lekcji, żeby wieczorem mieć trochę spokoju.
Wczoraj wieczorem przyszła informacja, że dziś na pierwszej lekcji będzie wspólne pieczenie pierniczków z kamerkami. Trzeba było jechać do sklepu po mąkę, a potem do empiku po karton i tekturę na kapelusz Pani Wrony, który robimy dziś na trzeciej lekcji.