„To, że ksiądz zgrzeszył? No zgrzeszył. A kto nie ma pokus?” – powiedział o. Tadeusz Rydzyk w kontekście oskarżeń księży o pedofilię. Działo się to w sobotę, na kościelno-rządowej uroczystości 29. urodzin Radia Maryja. Moralna ocena słów, które bagatelizują akty pedofilskie duchownych, oraz proceder ukrywania i ochrony pedofilów przez władze Kościoła katolickiego są oczywiste. To, jakim rodzajem grzechu jest ten proceder, to sprawa teologów. Ale na sali był – i klaskał Rydzykowi – prokurator generalny Zbigniew Ziobro, który zapewne zna ocenę prawnokarną słów toruńskiego redemptorysty. Zna, bo sam w 2010 r. głosował za wprowadzeniem do Kodeksu karnego artykułu 200b: „Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
Wprawdzie ojciec Rydzyk nie wezwał bezpośrednio: Zabawiajmy się z dziećmi, potem się wyspowiadamy, ale to, co powiedział, może być tak odczytane. Bagatelizuje zło, ignoruje, że jest ono przestępstwem, i sprowadza do poziomu grzeszków typu folgowania sobie w jedzeniu i piciu. Do tego odczłowiecza i uprzedmiotawia dzieci, które w tym folgowaniu pokusom nie istnieją jako czujące i cierpiące osoby. Robi to publicznie, a jego słowa mają wyjątkową moc oddziaływania – w tym wypadku: rozgrzeszania zła, ponieważ dla rzeszy odbiorców mediów Rydzyka jest on moralnym autorytetem, żeby nie powiedzieć – wyrocznią.
Prokurator generalny zareagował na słowa o. Rydzyka uśmieszkiem i oklaskami. Czyżby dopuścił się pochwalania przestępstwa (art. 255 par. 3 kk)? Czy kierowana przez niego prokuratura to oceni? I czy oceni wypowiedź Tadeusza Rydzyka pod kątem przestępstwa z art. 200b?
Odpowiedź możemy postawić na podstawie innego fragmentu wypowiedzi redemptorysty: „Zobaczcie, ile na mnie piszą i mówią.