Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, w sądach testuje się program, który pozwoliłby prokuraturze na dostęp online do szeregu danych o postępowaniach. A takie dane mogą umożliwić m.in. „profilowanie” sędziów.
Czytaj też: Wojownicza strategia Ziobry
Ziobro dogadał się sam ze sobą?
Nie wiadomo, jaka jest podstawa prawna takiego programu. Nie wiadomo też, kto go zlecił. Zważywszy że testowany jest w sądach – a dokładnie w apelacji łódzkiej – można sądzić, że poleciło to Ministerstwo Sprawiedliwości. Dlaczego resort świadczy takie usługi prokuraturze? Wytłumaczenie jest: bo prokuratura nie mogła sama tego zlecić, nie ma takich uprawnień. A minister Zbigniew Ziobro jest jednocześnie prokuratorem generalnym. Dogadał się więc sam ze sobą i zlecił.
Jak wynika z funkcjonalności systemu, chodzi o to, by prokuratura miała wiedzę o każdej sprawie trafiającej do sądu: daty posiedzeń i rozpraw, sygnatury, skład sędziowski, kwalifikacja czynu, podejrzany/oskarżony, pełnomocnik, rozstrzygnięcie, odwołanie czy apelacja i dane dotyczące tychże.
Program komputerowy zaopatrzony w te dane może w ciągu sekund np. wytypować sędziego, który łatwo stosuje areszty. Prokuratury już dziś mają najczęściej dostęp do elektronicznej listy sędziowskich dyżurów aresztowych i podsłuchowych (rozpatrywanie wniosków o kontrolę operacyjną). Znając „profil” sędziów, można złożyć wniosek aresztowy czy podsłuchowy w dniu, gdy dyżur ma taki, który daje większe szanse na pozytywną odpowiedź.