Trwa dyskusja, dlaczego policjant użył miotacza gazu przeciwko trzymającej w ręku legitymację poselską Barbarze Nowackiej. To ważna sprawa, ale warto też się zastanowić, dlaczego w ogóle on i inni funkcjonariusze kolejny raz użyli gazu wobec pokojowych manifestantów. Dlaczego kolejny raz użyli pałek do bicia ludzi? Dlaczego znów doszło do masowego legitymowania uczestników zgromadzenia, nazwanego przez policyjnego rzecznika nielegalnym?
Ta fraza o nielegalności zgromadzeń podczas trwającej pandemii powtarzana jest przy każdej okazji. Tymczasem art. 57 konstytucji mówi jasno, że zasadę przysługującej każdemu wolności organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestnictwa w nich może ograniczyć jedynie ustawa. A nie ma takiej ustawy – zakazuje się zgromadzeń wyłącznie na podstawie rozporządzeń rządowych. Egzekwowanie przez policję rozporządzeń i pomijanie prawa zapisanego w konstytucji to nadużycie. Powtórzmy: każde zgromadzenie przebiegające w sposób pokojowy jest legalne. A skoro pokojowe i legalne, to powinno być przez policję chronione, a nie rozbijane.
Czytaj też: Policja wprowadza terror. Na czyje polecenie?
Milicyjna „wywózka do lasu”
W sobotę 28 listopada policja metodycznie rozbijała protest zorganizowany w Warszawie przez Strajk Kobiet. Uczestników dzielono na mniejsze grupy, otaczano kordonami, spychano w ciasne korytarze bez możliwości zachowania dystansu niezbędnego podczas epidemii.