Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk powiedział dziennikarzom, że Mateusz Morawiecki czeka na uzasadnienie wyroku. „Potrzebne jest po to, by móc stworzyć przepisy, które będą budowały pewien kompromis społeczny, co jest bardzo potrzebne, bo widzieliśmy, z jakimi emocjami ten wyrok się spotkał” – powiedział.
Konstytucja jednak mówi, że wyroki TK ogłaszane są „niezwłocznie” w „organie urzędowym”. Może premier nie uważa, że Trybunał Julii Przyłębskiej jest Trybunałem Konstytucyjnym? Jeśli tak, to zapewne wielu obywateli, w tym prawników, się z nim zgodzi.
Czytaj też: Gniew kobiet uderzył w twardą władzę. Skruszy ją?
Tylko życie za życie
Wyrok usuwa z ustawy zwanej antyaborcyjną jedną z przesłanek do przerwania ciąży: ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu. Usuwa, a więc nie trzeba uchwalać żadnego prawa, by wykonać wyrok w tym zakresie. Jednak w ustnym uzasadnieniu Trybunał Przyłębskiej powiedział, że jedynym dobrem, dla ochrony którego aborcja w ogóle może być dopuszczalna, jest „analogiczne dobro po stronie innych osób” (słowa „kobieta” konsekwentnie unikał, żeby nie popaść w konieczność zauważenia, że kobiety też mają jakieś prawa). A więc tylko życie za życie. By dostosować prawo do tego fragmentu uzasadnienia, należałoby usunąć z ustawy także przesłankę dotyczącą ochrony zdrowia kobiety i ciąży pochodzącej z przestępstwa.