Jej bohaterowie to księża, hrabiowie i hitlerowscy archeolodzy. To skinheadzi i burmistrzowie. Kolaboranci i bandyci. Cyniczni politykierzy i rozpaleni ideą studenci. Historia ta dzieje się zaś na Podtatrzu. Między Orawą, Spiszem, skalistą linią Tatr a szerokim łukiem Beskidów. W dolinach i na halach. W bożnicach i sanktuariach. W obozach zagłady i urzędach. Na leśnych dróżkach i w uzdrowiskach. To historia o tym, jak łatwo zasiać wśród ludzi idee i jak krwawe mogą mieć one konsekwencje. Jak powstaje cień, który już sto lat nie może się nad Podhalem rozwiać.
Zaczynają przyjezdni
Historia ta zaczyna się pod koniec XIX wieku. Będące wcześniej na uboczu wielkich procesów społecznych Podhale rozsławiają wówczas artyści: Asnyk, Sienkiewicz, Witkiewicz, Reymont, Conrad czy Żeromski. Zaczyna się trwająca do dziś moda na Zakopane. Góral staje się wtedy jednym z symboli Polski. Tylko że miejscowi wtedy jeszcze za bardzo nie wiedzą, że są Polakami. Są „tutejsi”. Polski nacjonalizm jako idea zapuszcza dopiero korzenie w krainie nad Wisłą. Tym bardziej jest zupełną nowością nad Dunajcem. Endecy postanawiają więc ów lokalny lud „spolszczać”. I to spolszczanie opierają przede wszystkim na konflikcie polsko-żydowskim.
Zaczynają przyjezdni, ze Lwowa, z Kalisza czy nawet Paryża: lokalny hrabia, nauczyciel, lekarz, adwokat, menedżer, ojciec noblistki, pradziadek europosłanki. Walczą o „spolszczenie handlu” i zrobienie z górali Polaków. Ich następcy próbują już rozbijać kramy i nawoływać do bicia Żydów. Mimo że nacjonaliści nie wygrywają walki o władzę na Podtatrzu, zdobywają w regionie prawdziwy rząd dusz.