Pandemia w natarciu. Liczba zakażonych w minionych dniach zwiększała się do ponad 20 tys. dziennie, liczba zgonów dochodziła do 300 na dobę. Nie mniej przerażający od statystyki jest stan systemu ochrony zdrowia. W niektórych województwach zostały ostatnie sztuki wolnych respiratorów (w pomorskim 4), w niektórych, jak w podlaskim, wszystkie były zajęte. Brakowało nawet zwykłych łóżek – niektóre SOR naprędce przerabiały na sale przyszpitalne garaże.
Do końca listopada mają być uruchomiane m.in. w halach targowych i obiektach sportowych szpitale tymczasowe w każdym województwie. Ten najsłynniejszy na Stadionie Narodowym miał przyjąć pierwszych pacjentów w ostatni piątek, ale już na starcie zanotował poślizg. Wojewodowie poszukują personelu medycznego, który będzie w tymczasowych lecznicach pracował. Pytanie, skąd go wziąć, skoro w istniejących placówkach brak lekarzy, pielęgniarek i ratowników. Dziury pomaga łatać samorząd lekarski. Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie zorganizowała godzinny kurs online obsługiwania respiratorów. Pogotowie w Mielcu prosiło mieszkańców o pomoc w dostarczaniu tlenu leczniczego w butlach: „Jeśli masz tlen lub wiesz, gdzie go można kupić, skontaktuj się z nami”. Na apel odpowiedziała m.in. ochotnicza straż pożarna.
Lekarz pracujący na SOR w szpitalu powiatowym w Małopolsce mówi POLITYCE, że właśnie zużywane są ostatnie rezerwy: – Podłączyłem pacjentów do dwóch ostatnich respiratorów, jakie mieliśmy. I zaczynają się dylematy. Kogo podłączać, a kogo nie. Nie mam procedur, zapisanych gdzieś wskazówek medycznych czy etycznych, które by mi pomogły. Zostaję z tym sam.
Opozycja i niezależni eksperci wytykają władzom, że przespały albo straciły na polityczne przepychanki czas między wiosennym a jesiennym atakiem wirusa.