Kraj

Teraz k… wy…

Teraz k… wy… Ten protest ma swój język

AN
Tekst o takim natężeniu wulgaryzmów, jak poniżej, można usprawiedliwić tylko wyższą koniecznością. Ale ta właśnie przyszła – w postaci nowego języka protestu i szybkiej kariery słowa na „w”.
AN

Wywaliło nam bezpieczniki w języku. Jednokrotnie użyte słowo na „w” mogłoby jeszcze zostać uznane za banalny wybryk i odejść w zapomnienie. Jak słowo na „k” podczas papieskiego błogosławieństwa, kiedy to w 2014 r. Franciszek się przejęzyczył i zamiast „caso” („przypadek”) wymknęło mu się wulgarne „cazzo”. Ale tutaj nie było mowy o przypadku. Wielki, niemożliwy do przeoczenia transparent z hasłem „Wypierdalać” otworzył nową serię kobiecych protestów wywołanych orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. A w kolejnych dniach wracał jak refren w różnych wariantach: „Jesteście gorsi niż piosenki Dżemu. Wypierdalać”, „Kot może zostać, reszta wypierdalać” i tak dalej.

Słowo na „w” samo w sobie pozostaje wulgarnym czasownikiem, ale co zmienia kontekst? – Jestem przeciwniczką wulgaryzmów, ale rozumiem, że bywają sytuacje, gdy słowa neutralne nie działają – przyznaje prof. dr hab. Ewa Kołodziejek, językoznawczyni z Uniwersytetu Szczecińskiego, członkini Rady Języka Polskiego. – Bywa, że jak broni albo jak brzytwy chwytamy się słów, które mogą innymi wstrząsnąć. Zdarzają się sytuacje, kiedy takiej mocy nabierają słowa wulgarne, stając się wyrazem buntu, rozpaczy, gniewu, ale też siły.

Zdaniem prof. Kołodziejek do opisu dzisiejszego kontekstu może być przydatna analogia do okrzyków stadionowych. – Bo na stadionach, podobnie jak na protestach ulicznych, słowa to nie tylko komunikaty. Wykrzykiwane przez dużą grupę, konsolidują zbiorowość, dają jej moc – komentuje językoznawczyni. A dodatkowe poruszenie wywołuje fakt, że tą zbiorowością mogą być też kobiety.

Można odnieść wrażenie, że owe kobiety szybko i nie bez rozbawienia zaczęły kolejnymi hasłami tę sytuację komentować.

Polityka 45.2020 (3286) z dnia 03.11.2020; Temat tygodnia; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Teraz k… wy…"
Reklama