Kraj

Po co władzy ten wyrok TK? Kaczyński kupił sobie czas

Prezes PiS Jarosław Kaczyński Prezes PiS Jarosław Kaczyński Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
To objaw nie siły, lecz słabości obozu władzy. I nie chodzi tu o dobro nienarodzonych dzieci, lecz o dobro rządzących.

Jeśli uznajemy, że treść orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego oraz moment jego wydania były wyrazem woli Jarosława Kaczyńskiego, a nie autonomiczną decyzją pani Julii Przyłębskiej – a trudno uznać inaczej – to wypada wziąć w nawias emocje i zastanowić się, po co prezes to zrobił i czy osiągnął swój cel.

Czytaj też: Czego nie widzi abp Gądecki

Dlaczego nastąpiło przyspieszenie

PiS przez cztery lata poprzedniej kadencji – gdy miał większość w Sejmie, Senacie oraz powolnego sobie prezydenta – nie zrobił nic, by, mówiąc językiem ultrakonserwatystów, „stanąć po stronie cywilizacji życia”. Projekt ustawy mroził się w Sejmie, Trybunał zignorował zaś wniosek kilkudziesięciu posłów PiS tożsamy z wnioskiem, który doprowadził do zeszłotygodniowego rozstrzygnięcia.

Dlaczego zatem teraz nastąpiło przyspieszenie? Można domniemywać, że jest to objaw nie siły, lecz słabości obozu władzy. I że nie chodzi tu o dobro nienarodzonych dzieci, lecz o dobro rządzących.

Kilku autorów sensownie już o tym pisało, streszczę więc kluczowe wątki. Po pierwsze, Kaczyński zareagował na groźbę utraty sterowności Zjednoczonej Prawicy. Rozwinął sztandar z obroną życia, żeby utrudnić wszelkie bunty i rozłamy w koalicji, uniemożliwić ziobrystom i Konfederacji obchodzenie PiS z prawej strony (kłania się stara doktryna: „na prawo od nas tylko ściana”), potwierdzić sojusz z ołtarzem.

Po drugie, wojna o aborcję choć na chwilę odwraca uwagę od epidemii i

  • aborcja
  • Jarosław Kaczyński
  • PiS
  • Trybunał Konstytucyjny
  • Reklama