Kraj

W Kościele zaiskrzyło. Komunia na dłonie to nie grzech

Billboard katolickiego Stowarzyszenie im. ks. Piotra Skargi w Rzeszowie Billboard katolickiego Stowarzyszenie im. ks. Piotra Skargi w Rzeszowie Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Czy przyjmowanie komunii świętej na rękę, a nie do ust, obraża i profanuje ten najświętszy dla wierzących sakrament? Na tle pandemii rozgorzał w tej sprawie spór w Kościele rzymskokatolickim w Polsce.

Zaiskrzyło między wiernymi przywiązanymi do tradycji (hostia przyjmowana na język) i świeckimi tradycjonalistycznymi działaczami katolickimi z jednej strony a władzą kościelną – z drugiej. To w Polsce zdarza się rzadko, gdyż nasz episkopat rzymskokatolicki nawet radykalnym krytykom Kościoła trudno byłoby zaatakować za „lewacki progresizm”.

Czytaj też: Irlandzkie kłamstwo. Kaczyński źle broni Kościoła

Komunia na billboardach

Pierwszego października tradycjonalistyczne katolickie Stowarzyszenie im. ks. Piotra Skargi odpaliło w kilku miastach akcję billboardową „Stop Komunii Świętej na rękę!”. Już dwa dni później bp Adam Bałabuch, przewodniczący Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przy Konferencji Episkopatu Polski, podpisał obszerny komunikat dotyczący tej zapalnej, jak się okazuje, kwestii.

Kto dokument przeczyta, nie może mieć wątpliwości, że billboardy „Stop Komunii Świętej na rękę” są w kontrze do oficjalnego stanowiska władz kościelnych, a sama akcja nie tylko może siać zamęt wśród wiernych, ale też podrywać autorytet Kościoła instytucjonalnego, stawiając go w sytuacji przysłowiowego „wielbłąda”, który musi się teraz tłumaczyć, że nie przyłączył się do wrogów tradycji.

Czytaj też: Atakują ks. Wierzbickiego, bo poręczył za Margot

Co jest „godne”, a co „niegodne”

Warto zacytować dłuższy fragment komunikatu, bo wydaje się klarownym ucięciem kontrowersji: „Niewłaściwe i krzywdzące wiernych jest twierdzenie, że przyjmowanie Komunii św. na rękę jest brakiem szacunku wobec Najświętszego Sakramentu. Podobnie niesprawiedliwe jest ukazywanie osób przyjmujących Komunię św. na rękę jako tych, którzy »winni są Ciała i Krwi Pańskiej«, z założeniem, że czynią to bez uszanowania, którego domaga się św. Paweł w 1 Liście do Koryntian”.

Co prawda Sobór Trydencki używa tego fragmentu na przypomnienie o godnym i pełnym czci przyjmowaniu Ciała Pańskiego, ale nadaje mu również wymiar duchowy, ukazując, że niegodnym jest przyjmowanie Komunii w grzechu (Dekr. o Euch., sesja 13: 1/A, r. 7). Dodajmy, że słowo »niegodne« oznacza tu, czego się nie godzi czynić, a tymczasem Kościół w swoim prawie uznaje za »godny« zarówno jeden, jak i drugi sposób przyjmowania Komunii. Potępiając jeden z godziwych sposobów przyjmowania Komunii św., wprowadza się nieład i podział w rodzinie Kościoła”.

Czytaj też: Biskupi chcą leczyć z homoseksualizmu

Biskup przemówił

I dalej: „Nie można też stwierdzić, iż Komunia św. na rękę jest sama z siebie profanacją. W ten sposób zarzucałoby się Stolicy Apostolskiej, która dopuszcza Komunię na rękę, że akceptuje profanację (por. Mszał Rzymski, OWMR 161, rzymska instrukcja Redemptionis Sacramentum nr 92). Tymczasem faktyczna profanacja Eucharystii to czyn »mający znamiona dobrowolnej i poważnej pogardy okazywanej świętym postaciom« (instr. Redemptionis Sacramentum 107, por. KPK kan. 1367). Nie można więc zarzucać profanowania Eucharystii osobom, które z różnych powodów pragną przyjąć z wiarą i czcią Komunię św. na rękę, zwłaszcza w okresie pandemii.

Przypominamy także wszystkim szafarzom Komunii, zwyczajnym i nadzwyczajnym, że są oni zobowiązani do przestrzegania prawa liturgicznego, które stanowi, że kiedy nie ma niebezpieczeństwa profanacji, nie można ani zmuszać, ani zabraniać Komunii w jednej czy drugiej formie (por. Redempt. Sacr. nr 12). Szafarze nie mogą twierdzić, że samo udzielenie Komunii na rękę stanowi niebezpieczeństwo profanacji, jeśli wierny z wiarą i szacunkiem prosi o tę formę Komunii. Prawo oceniania i zmieniania praktyki liturgicznej należy do Stolicy Apostolskiej i dopóki ona uznaje Komunię na rękę za godziwy sposób udzielania wiernym Ciała Pańskiego, nikt nie powinien tego sposobu potępiać. Kto zaś to czyni, wprowadza nieład i podział w rodzinie Kościoła”.

Dla tradycjonalistów sprawa powinna być zamknięta: biskup przemówił, wyjaśnił, zaapelował. Czy to wystarczy, by spór zakończyć? Przyznajmy, że z jednej strony dla wierzących to spór teologicznie poważny, ale z drugiej strony nieco surrealny w obliczu lawiny nowych zakażeń. Stowarzyszenie w swoim oświadczeniu dotyczącym akcji billboardowej daje do zrozumienia, że nie ma dowodów naukowych, iż przyjęcie hostii do ust jest bardziej niebezpieczne niż przyjęcie sakramentu na ręce. A to drugie, na dodatek, może posłużyć grzechowi profanacji, jeśli hostia nie zostanie od razu spożyta, tylko będzie wyniesiona ze świątyni w nie wiadomo jakim celu.

I znów: dla niewierzących takie zastrzeżenia mogą zatrącać o paranoję, lecz do pobożnie wierzących, wychowanych tradycyjnie mogą trafiać. Jednak i tu komunikat bp. Bałabucha stawia sprawę jasno: hostia przyjęta na rękę powinna być spożyta natychmiast i w obecności szafarza sakramentu.

Czytaj też: Dwie nowe afery pedofilskie. Kościół pokazuje gest Piłata

Wojna kulturowa

W tygodniku świeckim spór o komunię św. jest przede wszystkim interesującym przykładem z bieżącego życia Kościoła w naszym kraju w czasie trudnym dla wszystkich – wierzących i niewierzących – obywateli. Warto jednak przypomnieć, że procedura „na dłonie” od dziesięcioleci dominuje wśród katolików w świecie zachodnim z powodów duszpasterskich, estetycznych i higienicznych. Ale dla katolików ultrakonserwatywnych to tylko gorzej.

Oni żadnych nowinek, w których dopatrują się prób „protestantyzacji” Kościoła rzymskiego po prostu nie chcą. Im odpowiada Polska jako katolicki wyjątek w zlaicyzowanej Europie, gotowy do reewangelizacji Zachodu w duchu skrajnie prawicowej katolickiej rewolucji, a może i w sojuszu z ultrakonserwatywnym prawosławiem. W kampanii przed referendum europejskim ówczesne Stowarzyszenie ks. Skargi wzywało do głosowania przeciw wstąpieniu Polski do UE.

Dlatego sięgną po każdą kontrowersję, by ją wykorzystać do swojej „wojny kulturowej”, także w Kościele, by tym sposobem budować bazę społeczną, szerzyć swój ultrakonserwatywny przekaz w stylu Ordo Iuris i ministra Czarnka, zdobywać i utrwalać wpływ polityczny.

Czytaj też: Narzeczone księży

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną