W czwartek, 22 października Trybunał Konstytucyjny ma ogłosić, czy przerywanie ciąży ze względu na ciężkie wady płodu jest zgodne z konstytucją. Wniosek w tej sprawie złożyło 119 posłów PiS, Konfederacji i PSL-Kukiz’15 pod przewodnictwem Bartłomieja Wróblewskiego i Piotra Uścińskiego. Pełna lista sygnatariuszy nie jest dostępna – TK nie chce jej udostępnić, a z krążących w sieci zdjęć nie da się rozczytać wszystkich podpisów. Wnioskodawcy wskazują na złamanie czterech artykułów konstytucji: o godności człowieka, prawa do życia, zakazu dyskryminacji i zasady określoności. Przerywanie ciąży z powodów embriopatologicznych nazywa się „praktykami eugenicznymi”. Ponieważ uczestnikiem postępowania przed TK jest także Sejm, Biuro Analiz Sejmowych przygotowało swoją opinię: zapisano w niej, że wolność kształtowania swoich warunków życiowych przez kobietę jest „mniejsza niż wartość życia ludzkiego, w tym wypadku płodu”. Zdaniem prawników BAS diagnozy lekarskie to tylko prognozy i nie wiadomo, jak „upośledzone urodzi się dziecko i jak bardzo prawo matki do samostanowienia zostanie naruszone”.
Przeciwko procedowaniu takiego wniosku w TK protestuje ponad 100 organizacji społecznych z Wielkiej Koalicji za Równością i Wyborem. Koalicja przestrzega, że wykreślenie z ustawy przesłanki embriopatologicznej zmusi kobiety do „wątpliwego heroizmu i cierpienia”. Z ponad tysiąca legalnych aborcji w Polsce 98 proc. dotyczy poważnych chorób i uszkodzeń płodu; wykluczenie tej przesłanki z ustawy spowoduje, że liczba legalnych aborcji spadnie do kilkunastu rocznie.
Jednak przewidywanie, co się wydarzy w czwartek, to wróżenie z fusów. Mimo że Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS, mówi, że to prezes Julia Przyłębska zadecyduje o ewentualnym zdjęciu z wokandy ustawy aborcyjnej, każdy wie, że TK działa na zlecenie partii rządzącej i decyzja w tej sprawie zapadnie na Nowogrodzkiej.