Kraj

Życie w postpisie

Dzisiejsza opozycja musi być przygotowana nie tylko na pokonanie Zjednoczonej Prawicy w wyborach parlamentarnych i prezydenckich, ale także na wiele lat walki z „postpisizmem”. Zadanie to niełatwe, ale możliwe do wykonania.

Opozycyjni wyborcy z nadzieją wypatrują 2023 r., kiedy to wreszcie będzie można odebrać władzę PiS i żyć w państwie, w którym nie szczuje się na ludzi o odmiennej orientacji seksualnej czy sędziów broniących godności swojego zawodu. Ale, po pierwsze, wcale nie jest pewne, że opozycja pokona partię Jarosława Kaczyńskiego, a po drugie – i nawet ważniejsze – takie zwycięstwo nie zmieni wszystkiego. Wciąż – przez następne dwa lata – głową państwa będzie polityk, który do tej pory był posłusznym narzędziem w rękach prezesa PiS i trudno się po nim spodziewać, żeby nowemu rządowi ułatwiał życie, zwłaszcza w dziele walki z tymi wszystkimi okropieństwami, które Zjednoczona Prawica, przy jego udziale, zafundowała nam przez ostatnie pięć lat.

Sytuacja wcale nie będzie o wiele lepsza w scenariuszu dla opozycji idealnym, czyli pokonaniu zarówno PiS w 2023 r., jak i objęciu urzędu prezydenta przez kogoś z jej szeregów dwa lata później. Bo nawet gdyby się to rzeczywiście udało, to przecież odziedziczymy państwo zniszczone przez dziesięcioletnie rządy „dobrej zmiany”. W Trybunale Konstytucyjnym nadal będą zasiadać – i mieć większość – usłużni Kaczyńskiemu prawnicy. Podobnie rzecz się będzie miała w Sądzie Najwyższym, który do tego czasu zostanie całkowicie odbity i obsadzony nowymi ludźmi. Na uniwersytetach znajdą ciepłe posadki pisowscy docenci, z dorobkiem naukowym tak „obszernym”, jak ich promotor, czyli pan Czarnek. W wielu urzędach państwowych nadal będą tkwić poupychani tam partyjni nominaci, a w prawicowych mediach – dzięki budżetowej kroplówce kapiącej do nich od 2015 r. – umocnią swoją pozycję prorządowi pałkarze.

Wielu obecnych partyjnych nominatów w spółkach Skarbu Państwa, urzędach centralnych czy wojewódzkich da się odwołać jednego dnia, ale tysiące z nich zostaną tam jeszcze na długo.

Polityka 42.2020 (3283) z dnia 13.10.2020; Komentarze; s. 8
Reklama