Nadal centralnym problemem prokuratury jest stworzenie systemu, w którym ściga się dyscyplinarnie prokuratorów niepokornych, a jednocześnie tworzy armię prokuratorów dyspozycyjnych, trzymanych na krótkiej smyczy nagród i przywilejów przydzielanych za posłuszeństwo, a nie pracę, talent i osiągnięcia. Wpływa to nie tylko na upolitycznienie prokuratury, ale też na sprawność jej pracy – wynika z tej lektury.
Czytaj też: Iustitia publikuje listę prześladowanych sędziów i prokuratorów
Tajna prokuratura Ziobry
„Dotychczasowa praktyka funkcjonowania prokuratury pokazała, że jest ona wykorzystywana do załatwiania partykularnych interesów politycznych. Jej upolitycznienie doprowadziło do sytuacji, w której znaczna część sił i środków skoncentrowana jest na sprawach istotnych dla rządzących lub też na prowadzeniu postępowań dotyczących przeciwników politycznych i zwykłych obywateli, uczestniczących w różnych formach społecznych protestów w obronie praworządności w Polsce. Cel polityczny stał się w prokuraturze dominujący wobec przepisów prawa i orzecznictwa, zaś fakty i ich ocena prawnokarna dostosowywane są w wielu przypadkach do partykularnych interesów politycznych” – czytamy we wstępie.
Z raportu wynika, że prokuratura Zbigniewa Ziobry dba przede wszystkim o to, by publiczna wiedza o jej działaniach oparta była wyłącznie na propagandowych przekazach. Te zaś mówią, że skutecznie ściga korupcję, przestępstwa gospodarcze i dziką reprywatyzację. Nie można tego zweryfikować, bo prokuratura odmawia podania szczegółowych danych i kryteriów, jakimi się posługuje, licząc swoje sukcesy. Zamiast udzielać informacji, wciągała stowarzyszenie w niekończącą się korespondencję na temat tego, co jest, a co nie jest informacją publiczną.
Okazuje się, że wszystko, o co pytało Lex Super Omnia – awanse, nagrody, delegacje, wydatkowanie budżetowych pieniędzy, losy śledztw reprywatyzacyjnych, metody liczenia miliardów złotych, które prokuratura miała odzyskać dla budżetu państwa w ramach ścigania przestępstw gospodarczych, w tym tzw. mafii vatowskiej – wszystko to informacją publiczną nie jest. Stowarzyszenie dane do raportu zdobywało więc mozolnie, pytając poszczególne prokuratury i analizując to, co udało się uzyskać od tych, które nie zasłoniły się brakiem obowiązku udzielenia informacji.
Prokuratura Ziobry miała być sprawniejsza. Prokuratorzy z nadzoru mieli być skierowani na pierwszą linię i prowadzić śledztwa. Dowartościowani mieli być prokuratorzy „liniowi”, szczególnie w prokuraturach rejonowych, gdzie prowadzi się ponad 90 proc. spraw. Prokuratura miała częściej angażować się w sprawy tak karne, jak cywilne i administracyjne tam, gdzie przemawia za tym interes społeczny. A jak jest?
Czytaj też: Ziobro hojnie nagradza strefy anty-LGBT
Spadek autorytetu i zaufania
Jak wynika z raportu, prokuratura jest upolityczniona. Awansami, delegacjami, obsadzaniem stanowisk kierowniczych, tym, kto dostanie określoną sprawę, a komu sprawa zostanie odebrana, jak ma być prowadzona – tym wszystkim steruje się politycznie, a nadprokuratorem ze wszystkimi możliwymi uprawnieniami jest oczywiście Ziobro. Praktycznie nie może nadużyć swojej władzy, bo jest nieograniczona. Raport zauważa też, że prokuratorzy, w związku z konfliktem między prokuratorem generalnym a premierem, popadają w konflikt lojalności.
O drastycznym spadku autorytetu i zaufania do takiej prokuratury za granicą świadczy liczba uznanych wniosków o wydanie w oparciu o europejski nakaz aresztowania. Do 2015 r. realizowano praktycznie wszystkie. W 2019 r. na 478 wniosków ENA zrealizowano 198, czyli 41 proc.
„Dane statystyczne za lata 2016–2019 wskazują na systematyczny wzrost postępowań długotrwających, co oznacza naruszenie prawa obywatela do rozpatrzenia sprawy w rozsądnym terminie, o którym mowa w art. 6 ust. 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka” – czytamy w raporcie SLO. W ostatnich czterech latach, w porównaniu do 2014 r., liczba spraw trwających powyżej sześciu miesięcy wzrosła o ok. 270 proc., w przypadku spraw starszych – jeszcze bardziej (przy porównywalnym wpływie spraw).
Wzrosła także liczba tymczasowo aresztowanych: w stosunku do 2014 r. o 226 proc. przy aresztach trwających do roku i o 443 proc. w przypadku aresztów ponaddwuletnich. To szczególnie drastyczne, zważywszy że przestępczość spada. Spada także liczba spraw prowadzonych w prokuraturze.
Czytaj też: Czarna polewka, czyli Ziobro kontra Kaczyński
Delegacje, nagrody, podróże
W prokuraturach rejonowych, które miały być odciążone i uzupełnione kadrowo, przybywa wakatów, a prokuratorzy mają coraz więcej pracy w referacie. Niektórzy prokuratorzy rejonowi delegowani są na wyższe szczeble, co wiąże się ze wzrostem uposażenia, ale też oczekiwaniem, że będą posłuszni zwierzchnictwu. Delegacje zastąpiły awanse, bo prokurator delegowany jest bardziej podatny na naciski.
Pojawiło się też nowe zjawisko: delegowania do prokuratur wyższych szczebli asesorów, czyli osób, które nie mają prokuratorskiego doświadczenia. A więc tym bardziej mogą być podatne na sugestie przełożonych. Zamiast okrojenia nadzoru – został rozbudowany. Mamy więc sytuację, w której na jednego prokuratora prowadzącego postępowanie przypada kilku pilnujących nadzorców.
Łączna suma nagród wypłaconych w 2019 r. (bez danych z prokuratur regionalnych i okręgowych w Katowicach i Krakowie, które odmówiły informacji) wyniosła nie mniej niż 575 tys. zł. Nagradzani są przede wszystkim prokuratorzy pozostający na delegacjach do prokuratur wyższego szczebla oraz pełniący funkcje kierownicze: dyrektorów departamentów czy naczelników wydziałów w Prokuraturze Krajowej.
Znacznie wzrosły wydatki na podróże służbowe: z 9 mln w 2015 r. do 14,8 mln cztery lata później. W samej Prokuraturze Krajowej w zeszłym roku delegacje kosztowały ponad 7 mln zł.
Prokuratura Krajowa odmówiła stowarzyszeniu Lex Super Omnia informacji o zakupionym sprzęcie ochronnym dla prokuratur w związku z pandemią koronawirusa, co – zważywszy na ujawnione wcześniej afery maseczkową czy respiratorową – budzi podejrzenie, jak i jakich tu dokonywano zakupów.
Czytaj też: Bezwzględny Ziobro ogrywa Macierewicza
Kiepska sprawność postępowań
Prokuratura Ziobry dopiero w 2019 r. zbliżyła się do poziomu wpływu spraw, jaki był pięć lat wcześniej, a więc przez cały ten okres miała wygodniejszą sytuację niż prokuratura rządzona przez Andrzeja Seremeta.
W prokuraturach rejonowych rozpatrywano 98,9 proc. spraw i prowadzi je przede wszystkim policja. W 2019 r. śledztwa stanowiły tylko 11 proc. wszystkich postępowań, w tym tylko 6,7 proc. to dochodzenia prokuratorskie. Pozostałe prokurator jedynie nadzoruje, a całą pracę dowodową wykonuje policja.
W tym samym roku statystycznie w skali kraju prokurator jako oskarżyciel publiczny wziął udział w osądzeniu 27,9 proc. spraw. Co to oznacza? Że tylko co czwarta rozpoznawana jest w sądzie z udziałem prokuratora i najczęściej dotyczy to spraw, gdy jego obecność jest obowiązkowa. Jak wynika z raportu, sprawność postępowań jest kiepska. W 2015 r. powyżej pięciu lat trwało 106 postępowań, w 2019 – już 353. Za tym idzie wydłużanie się czasu trwania aresztów tymczasowych. Rośnie też liczba skarg na przewlekłość postępowania prokuratorskiego: w 2015 r. było ich 682, cztery lata później – 907.
Czytaj też: Czy można jeszcze kontrolować Zbigniewa Ziobrę?
Wizytówka prokuratury Ziobry
Wykrywalność przestępstw gospodarczych – wizytówka prokuratury Ziobry – wzrosła, ale nie spektakularnie. W 2015 r. wszczęto 102 905 takich postępowań, w 2019 – 113 492.
Szczególnie trudno zweryfikować oficjalne komunikaty prokuratury o sukcesach dotyczących przysporzenia korzyści budżetowi państwa przez skuteczne ściganie przestępstw gospodarczych i zabezpieczenie majątkowe. Raport wymienia rozmaite komunikaty, w których prokuratura podaje różne dane. Stowarzyszeniu odmówiono informacji, które z nich są aktualne i jaka jest metodologia liczenia. A jest dziwna, bo np. zabezpieczenia majątkowe na czas trwania postępowania prokuratura liczy jako „przysporzenie” dla budżetu państwa. Mimo że są to pieniądze, które leżą na koncie prokuratury czy sądu i nie można nimi obracać. W dodatku w razie przegrania sprawy muszą być zwrócone.
Prokuratura podaje, że takich „przysporzeń” było w 2019 r. nieco ponad milion złotych. „Należy w pełni podzielić stanowisko NIK, iż w istocie rzeczy nie da się wyodrębnić wartości mienia stanowiącego owoce uzyskane w wyniku przestępstwa spośród całości zabezpieczeń z uwagi między innymi na to, że zajmowane są też składniki uzyskane w sposób legalny” – podsumowuje stowarzyszenie w raporcie. I dalej: „Dane i ustalenia NIK jednoznacznie wskazują na to, że Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny, podlegli mu wiceministrowie oraz Prokurator Krajowy, mimo że nie posiadali żadnej wiedzy o rzeczywistej wielkości wpływów do Skarbu Państwa środków pochodzących z egzekucji przepadku korzyści uzyskanych przez przestępców w latach 2016–2019, przedstawiali opinii publicznej dane nierzetelne, oparte o bardzo swobodne szacunki, co w konsekwencji pozwalało formułować tezy o rzekomych miliardowych kwotach odebranych przestępcom, które zasiliły budżet państwa”.
Czytaj też: Bagno bezkarności. Groźny projekt, także dla PiS
Jak sobie z tym poradzi Kaczyński
Inne „przysporzenia” dla budżetu dotyczą udaremnionych przestępstw. I tu znowu nie wiadomo, jak prokuratura Ziobry je liczy, bo nie istnieją znane kryteria kwalifikacji sprawy do kategorii „przestępstwa skarbowe” czy „vatowskie”. „Na podstawie mało zobiektywizowanych danych Prokuratury Krajowej można założyć, iż w okresie 2016–2019 nastąpił pewien wzrost spraw o poważne przestępstwa vatowskie. (…) Jednakże liczba ta w żaden sposób nie przekształciła się w jakość postępowań przygotowawczych. Jeżeli bowiem nawet przyjąć trzykrotny wzrost liczby postępowań przygotowawczych, to ilość podejrzanych wzrosła jedynie o 60 proc.” – pisze w raporcie Lex Super Omnia.
Według oficjalnych komunikatów Prokuratury Krajowej wartość „narażenia na uszczuplenie należności publicznoprawnej” miała w 2015 r. wynosić 7 mld zł, a w 2019 – już 22,5 mld. Wzrost wręcz szokujący. Ale – czytamy w raporcie – „przy ocenie tego wskaźnika należy wszakże wziąć pod uwagę niejasną metodologię obliczania tych wartości, albowiem obejmuje ona te same wielkości, które znajdują się w liczbie większej grupy osób podejrzanych. Dotyczy to spraw wieloosobowych, gdzie wyłudzenia tych samych kwot zarzuca się większej grupie osób”. A więc LSO podejrzewa, że „kwotę uszczuplenia” mnoży się przez liczbę podejrzanych lub oskarżonych. Czyli np. pięć osób zmówiło się i nie zapłaciło miliona VAT, więc prokuratura mnoży ten milion przez pięć. Ten cud można określić rozmnożeniem VAT.
Ciekawe, jak w sytuacji propagandy i tajności poradzi sobie nowy wicepremier od organów ścigania Jarosław Kaczyński? Jak będzie je kontrolował, jeśli będzie odcięty od informacji?
Czytaj też: Prawny bajpas Morawieckiego drogą do Trybunału Stanu?