Trzeba było czekać na to kilkanaście tygodni, ale wreszcie największa formacja opozycyjna ma ruszyć z kopyta i zająć się tym, co jest jej zasadniczym zadaniem, czyli pilnowaniem i punktowaniem władzy, a także przygotowaniem kontroferty programowej. Tak przynajmniej zapowiedziano podczas sobotniej rady krajowej. Wcześniej był z tym problem, ponieważ Platforma była skupiona przede wszystkim na wewnętrznej walce o szefostwo klubu parlamentarnego. Nie wykorzystała przez to co najmniej kilku szans – w tym ostatniego, najpoważniejszego kryzysu – na rozegranie obozu rządzącego i zaprezentowanie się jako poważna polityczna alternatywa. Przeciwnie, PO podważyła swoją wiarygodność, układając się z PiS w sprawie zwiększenia parlamentarnych uposażeń. A z wotum nieufności wobec ministra Ziobry wyskoczyła dopiero, kiedy Zjednoczona Prawica zaczęła się ze sobą godzić, co wielu odczytało jako ruch w istocie konsolidujący obóz ZP. – Jarkowi brat uprosił w niebie taką opozycję – dworuje jeden z posłów PiS.
Teraz ma być już tylko lepiej – zapewniają członkowie Koalicji Obywatelskiej. A zadbać o to ma nowy szef klubu Cezary Tomczyk, który w ostatni piątek wygrał z Urszulą Augustyn stosunkiem głosów: 115 do 56. 36-letni poseł należy do ścisłego grona decyzyjnego PO; współpracuje z Borysem Budką, ale w partii uchodzi za „człowieka Trzaskowskiego” (pomagał mu w kampanii samorządowej, był też szefem jego sztabu w ostatnich wyborach). Dotychczas znany był przede wszystkim z tego, że „ma dojścia do telewizji” i dobre relacje z dziennikarzami (był rzecznikiem premier Kopacz). Choć jest jednym z tych, którzy w partii reprezentują „świeżość i młodość”, ma całkiem spory staż poselski – to już jego czwarta kadencja w Sejmie.