Spodziewałem się, że w swojej drugiej kadencji Andrzej Duda będzie nastawiony bardziej ofensywnie i na razie prezydent mnie nie zawodzi. W internecie widziałem, jak podczas akcji sadzenia drzew w nadleśnictwie Lipusz Duda przy użyciu łopaty atakuje ziemię, próbując zrobić w niej dziurę. Najpierw łopatą ziemię dziabie, a następnie staje na łopacie i podskakuje na niej, starając się ostatecznie złamać opór ziemi.
Filmik pokazuje, że wbrew temu, co się mówi, Andrzej Duda znajduje się w dobrej formie, w każdym razie fizycznej. Ziemia pod jego naporem broni się, ale nie wiadomo, jak długo by wytrzymała, gdyby nie to, że pan prezydent, widząc, że dysponuje przygniatającą przewagą fizyczną, w pewnym momencie rezygnuje. Dla niektórych to dowód, że starcie przegrał, bo dziury nie wykopał, jednak moim zdaniem był remis – wprawdzie Duda krzywdy ziemi nie zrobił, ale trzeba przyznać, że nie zrobił jej również sobie, chociaż były momenty, że wydawało się, że zrobi.
Opinie na temat nie do końca udanej próby wbicia przez prezydenta łopaty w ziemię są podzielone. Przeważa opinia, że Andrzejowi Dudzie podstawiono nieodpowiednią ziemię, która, kto wie, czy nie została w ostatniej chwili celowo podmieniona. W grę mógł też wchodzić wadliwy szpadel – być może niepolskiej produkcji, bo w ogóle nie chciał się w polską ziemię wbijać. Moim zdaniem jednak Duda po prostu musi się jeszcze dużo uczyć od takich mistrzów jak prezes Kaczyński, który podczas inauguracji przekopu Mierzei Wiślanej operował łopatą z wielkim sukcesem – ta łopata go słuchała i prezes nie musiał nawet na nią wskakiwać.
Tak czy inaczej kąśliwe ciosy wyprowadzone przez Andrzeja Dudę pokazują, że jego przeciwnicy muszą się z nim liczyć i traktować go poważnie. Prezydent dał wyraźny sygnał, że nie zawaha się brać za rzeczy, których nie potrafi robić.